Komentarz. Samochód pogromcą drzew

Wojciech …

Wojciech Mędzrzycki

2009-08-25

W Radomiu najgroźniejszym wrogiem kasztanowców nie jest szrotówek kasztanowcowiaczek, ale – jak się okazuje – kierowcy. Kilka drzew tego gatunku i kilkadziesiąt innych, zdrowych (jak usłyszeliśmy w magistracie), pójdzie pod topór, bo ulica Mariacka nie może być zbyt kręta

Do tej pory samochód kojarzył mi się z ekologicznym transportem, troską o środowisko naturalne. Myślałem: samochód i widziałem spokojnie jadącego uśmiechniętego człowieka, który jedzie w cieniu drzew, słucha śpiewu ptaków, a jak chce wyrzucić papierek, to zatrzymuje się przy koszu na śmieci.

Teraz dowiaduję się, że między samochodem, drzewami i ekologią nie można postawić znaków równości. W ubiegłym miesiącu np. wycięto prawie wszystkie przy Mickiewicza, bo – jak nam tłumaczyli drogowcy – mogą one zagrażać kierowcom. Jak? Ano jak gałąź spadnie, to uszkodzi samochód.

Jeszcze nie tak dawno kierowcy narzekali, że radomscy drogowcy nie uwzględniają ich potrzeb i o każde udogodnienie muszą walczyć. Teraz najwyraźniej sytuacja się zmieniła i drogowcy chyba za bardzo ustępują miłośnikom czterech kółek. A może to podstępny plan drogowców, aby zniechęcić do kierowców innych użytkowników dróg?

Komentarz. Samochód pogromcą drzew

Wojciech Mędzrzycki

2009-08-25

W Radomiu najgroźniejszym wrogiem kasztanowców nie jest szrotówek kasztanowcowiaczek, ale – jak się okazuje – kierowcy. Kilka drzew tego gatunku i kilkadziesiąt innych, zdrowych (jak usłyszeliśmy w magistracie), pójdzie pod topór, bo ulica Mariacka nie może być zbyt kręta

Do tej pory samochód kojarzył mi się z ekologicznym transportem, troską o środowisko naturalne. Myślałem: samochód i widziałem spokojnie jadącego uśmiechniętego człowieka, który jedzie w cieniu drzew, słucha śpiewu ptaków, a jak chce wyrzucić papierek, to zatrzymuje się przy koszu na śmieci.

Teraz dowiaduję się, że między samochodem, drzewami i ekologią nie można postawić znaków równości. W ubiegłym miesiącu np. wycięto prawie wszystkie przy Mickiewicza, bo – jak nam tłumaczyli drogowcy – mogą one zagrażać kierowcom. Jak? Ano jak gałąź spadnie, to uszkodzi samochód.

Jeszcze nie tak dawno kierowcy narzekali, że radomscy drogowcy nie uwzględniają ich potrzeb i o każde udogodnienie muszą walczyć. Teraz najwyraźniej sytuacja się zmieniła i drogowcy chyba za bardzo ustępują miłośnikom czterech kółek. A może to podstępny plan drogowców, aby zniechęcić do kierowców innych użytkowników dróg?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *