Na skrzynkę Bractwa Rowerowego przyszedł list od czytelnika, poniżej prezentujemy go w całości.
Obserwujemy ostatnio na ulicach Radomia dużo wypadków w okolicach przejść dla pieszych. Pomyślmy – czy chcemy żeby miasto przecinane było siecią dróg szybkiego ruchu? Czy piesi na przejściach powinni zacząć chować się przed samochodami? Czy przybywa pieszych czy samochodów i kierowców? Ile jeszcze czarnych worków musimy zobaczyć na zdjęciach żeby otrzeźwieć?
Niestety priorytetowo traktuje się w Radomiu ruch samochodowy. Każda ingerencja w tzw. „płynność ruchu ” odbierana jest jako zabieranie czegoś kierowcom. Na świecie – miasta to strefa bezpieczna dla pieszych i rowerzystów. U nas – problem dużego ruchu samochodowego jest świeży, nadal pojmujemy go z punktu widzenia kierowcy, a świat mając już wieloletnie doświadczenia w tym temacie – stara się zmniejszać transport indywidualny w centrach miast na rzecz transportu publicznego, pieszego i rowerowego.
Co słyszymy u nas (cytaty z portali dzienników regionalnych)?
„Sześcioletnia dziewczynka,  która przechodziła przez przejście dla pieszych na ul. Traugutta przy  skrzyżowaniu z ul. Piłsudskiego, została potrącona przez kierowcę nieustalonego  auta. Policjanci podkreślają, że nawet kilkuletnie dziecko trzeba uczyć podstaw  bezpieczeństwa na drodze.” >>>
Czy kierowców też nie trzeba uczyć? Może prawo jazdy jest  za łatwe do zdobycia?
„Za wypadki zawsze  odpowiada człowiek i nader często okazuje się, że jest nim ktoś w wieku średnim  i starszy. Nie rozbrykana młodzież, lecz ci, z których młode pokolenie powinno  czerpać przykład. Warto to dokładnie przemyśleć, a potem szybko wydobyć z  szuflad odblaski i lampki, aby obsadzić je w ich właściwej roli – poprawy stanu  naszego bezpieczeństwa!” >>>
Szkoda, że odblaski sprowadza się do roli panaceum na  wypadki z udziałem pieszych…
„Przy ulicy Warszawskiej  samochód potrącił kobietę, która przeprowadzała dzieci przez jezdnię. Miejski  Ośrodek Pomocy Społecznej rozważy, czy nie zrezygnować z Mikołajów na tym  odcinku siódemki.” >>>
Czy to nie najbardziej odblaskowy przypadek pieszego w  mieście? Też nie jest bezpieczny?
„Dlaczego podczas remontu w  tym miejscu nie zainstalowano sygnalizatorów?
– Nie mam pojęcia –  przyznaje Aleksander Bacciarelli, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg i  Komunikacji w Radomiu. – W tym roku niczego już nie zdążymy zrobić. Może uda się  w przyszłym. I dodaje: – Sprawie będziemy się  przyglądać.” >>>
Ile czasu musi minąć i ile potrąceń żeby coś się  zadziało? Ile trzeba się sprawom przyglądać, gdy na konkretne problemy podsuwane  są konkretne rozwiązania organizacji społecznych czy indywidualnych  mieszkańców?
Jakie są efekty tegorocznej pracy tak zwanego „Zespołu ds. poprawy bezpieczeństwa w ruchu drogowym”? Może czas rozliczyć ten organ z wyników? Ile tragedii na uczęszczanych przejściach jest z zaniedbania i niewiedzy? Czy nie można skorzystać z doświadczeń innych krajów? Jaką postawę wobec tych zdarzeń podejmuje Policja? Miejsca niebezpieczne znamy wszyscy. Co dzień patrzę na wyczyny kierowców na ulicy Jana Pawła II w pobliżu której mieszkam. – czy jeśli potrącone zostanie znajome dziecko mam usłyszeć „Gdzie byli rodzice?” czy „Przyglądamy się sprawie”? Policji w akcji nie widziałem tam od miesięcy…
Miasto ma być dla nas. W samochodach są ludzie, na przejściach są ludzie, w urzędach są ludzie. Żyjmy po ludzku.
Wojtek, Ustronie