W nawiązaniu do wypowiedzi przedstawicieli Policji – panów aspiranta sztabowego Jana Borowskiego (Mój Radom, 4 II 2010) i komisarza Grzegorza Gizińskiego (Echo Dnia, 9 II 2010), Bractwo Rowerowe oświadcza:
Dane wykorzystane przez nas do badania bezpieczeństwa rowerzystów pochodzą z Systemu Ewidencji Wypadków i Kolizji, prowadzonego przez Policję. Uwzględniliśmy wszystkie zdarzenia drogowe z udziałem rowerzystów, które miały miejsce w Radomiu w latach 2006-2008. Zarzut pana aspiranta sztabowego Jana Borowskiego, jakoby „Bractwo Rowerowe podporządkowało statystyki swoim teoriom”, jest kłamliwy.
Badanie przeprowadzone przez Bractwo dotyczyło tylko Radomia. Okazuje się jednak, że – znowu wbrew twierdzeniom Policji – wyniki badań dla całego kraju są zbliżone. Według studium „Zdarzenia drogowe z udziałem rowerzystów 2006-2008”, wydanego przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych (2009), do 82% zdarzeń doszło przy świetle dziennym. W nocy na drodze nieoświetlonej miało miejsce jedynie 6% zdarzeń. Wychodzi na to, że Policja podważa wiarygodność danych, które sama gromadzi.
Nie zaprzeczamy twierdzeniu pana komisarza Gizińskiego, że „akcje promujące noszenie odblasków przez rowerzystów mają przecież na celu poprawę bezpieczeństwa”. Podtrzymujemy natomiast tezę o braku skuteczności tego rodzaju akcji. Co więcej uważamy, mogą mieć one negatywny wpływ na poziom bezpieczeństwa. Podstawowym problemem w Polsce jest niefrasobliwość i poczucie bezkarności użytkowników samochodów w stosunku do pieszych i rowerzystów. Przesłanie akcji: „to rowerzysta powinien uważać, a jeśli nie jest widoczny, to jego wina”, usypia czujność innych uczestników ruchu, zamiast ją wzmagać. Przerzuca odpowiedzialność z potencjalnych sprawców na potencjalne ofiary. Znamienna jest argumentacja pana aspiranta sztabowego Jana Borowskiego: „Rozmawiamy z kierowcami i oni uważają, że rowerzysta powinien być dobrze widoczny”. Czas uświadomić sobie, że bezpieczeństwo pieszych i rowerzystów nie idzie w parze z dobrym samopoczuciem użytkowników samochodów. Może warto byłoby rozmawiać nie tylko z kierowcami.
Na pytanie pana aspiranta sztabowego Jana Borowskiego: „Nie rozumiem jak Bractwo Rowerowe może się wypowiadać na temat braku skuteczności prowadzonych przez nas akcji”, odpowiedź znajduje się w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, w artykule 54: „Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji”, oraz w artykule 63: „Każdy ma prawo składać petycje, wnioski i skargi w interesie publicznym (…) do organów władzy publicznej.”
Zgadzamy się natomiast z twierdzeniem pana aspiranta sztabowego Jana Borowskiego, iż „każdy powinien robić to co do niego należy”. Podtrzymujemy jednak zarzut, że Policja nie robi, co do niej należy – lekceważąc sprawę egzekucji przepisów chroniących pieszych i rowerzystów. Pan aspirant sztabowy Jan Borowski mija się z prawdą mówiąc: „zawsze kiedy widzimy kierowców, którzy nie dostosowują się do przepisów, interweniujemy”. Można zgodzić się, że trudno jest zauważyć każdy przypadek przekroczenia prędkości czy nieprawidłowego wyprzedzania. Jak jednak wytłumaczyć jawne tolerowanie przez Policję blokowania chodników i dróg rowerowych przez nielegalnie zaparkowane samochody?
Jeśli Policja twierdzi, że nasze zarzuty są nieuzasadnione, niech wykaże się odpowiednimi statystykami. Jaka jest liczba mandatów nałożonych w ostatnim miesiącu za:
– wyprzedzanie pojazdu jednośladowego w odległości mniejszej niż 1 metr;
– nieudzielenie pierwszeństwa rowerzyście na przejeździe rowerowym;
– nieudzielenie pierwszeństwa pieszemu na przejściu;
– jazdę samochodem po chodniku lub drodze rowerowej;
– nielegalne parkowanie na chodniku lub drodze rowerowej?
Przypominamy, że problem braku egzekucji przepisów chroniących pieszych i rowerzystów podnosiliśmy wielokrotnie, również w bezpośrednich rozmowach z przedstawicielami Policji. Niestety nie zauważamy żadnej poprawy w tej sprawie. Rozdawanie rowerzystom kamizelek odblaskowych jawi się jako pozorowanie działań, odwracające uwagę społeczeństwa od rzeczywistych źródeł problemu.