W Polsce wiele mówi się na temat konieczności zmniejszenia liczby znaków na drogach. Mówi się o ograniczonej percepcji u kierowców, o niemożności przeczytania dużej liczby tabliczek dodatkowych pod znakami drogowymi. Mówi się, że duża liczba znaków jest też powodem nieprzestrzegania przepisów ruchu drogowego.
U nas jednak o bezpieczeństwie i związanych z tym zagadnieniach głównie się mówi. Robi się niewiele – poza stawianiem znaków oczywiście. A stawianie znaków, jak uznają eksperci i codziennie udowadniają kierowcy – niewiele daje. Zobaczmy więc, jak można ten temat ugryźć z drugiej strony. Jak można coś ZROBIĆ, zamiast mówić o konieczności zrobienia i stawiać znaki.
Holandia
Niebezpieczne wyprzedzanie w obrębie skrzyżowań i przejść dla pieszych wyeliminowano tak jak na powyższym zdjęciu. Warto zauważyć, że wysepki nie są wyniesione względem nawierzchni – autobus, czy ciężarówka „gościnnie” mogą z tej przestrzeni skorzystać do manewrowania. Pasy ruchu i łuki bowiem są ciasne – celowo. Całe skrzyżowanie jest wyniesione na wielkim progu dostosowanym do przejazdu autobusów (to jedna z głównych ulic wjazdowych do miasta Apeldoorn) i dostosowanym do prędkości maksymalnej 50km/h.
Wyprzedzać nie wolno też na przejściach dla pieszych (to przyczyna wielu wypadków). Ten problem też tu załatwiają wysepki. Wyniesienia przejść do poziomu chodnika zaś rozwiązują kłopoty z przekraczaniem przez kierowców dozwolonej prędkości i ułatwiają przechodzenie niepełnosprawnym. To akurat wyniesienie równa się znakowi ograniczenia do 50km/h (w końcu to główna ulica łącząca peryferia Amsterdamu z centrum). Ale Holendrzy mają rozwiązania także na inne prędkości i okazje.
Pieszy ma pierwszeństwo na przejściu. Rowerzysta ma pierwszeństwo na przejeździe rowerowym. Uliczka osiedlowa nie ma pierwszeństwa nad główną. Jak to wszystko pokazać kierowcy nie wykorzystując do tego ani jednego znaku? Na przykład tak jak na powyższym zdjęciu.
Wiele z sytuacji „wymagających” stosowania znaków, można rozwiązać bez ich stosowania. Jest to oczywiście trudniejsze niż postawienie „blachy” i odesłanie petenta hasłem policja powinna pilnować respektowania przepisów
. Wymaga znacznie większej kultury komunikacyjnej, wiedzy merytorycznej oraz zaangażowania od inżynierów ruchu, zarządców dróg, speców od bezpieczeństwa i policji. Ale przynosi rezultaty, o wiele lepsze niż nasze wspaniałe tablice z napisem „czarny punkt” i statystyką „zestrzelonych” pieszych i rowerzystów idącą w dziesiątki.
Holendrzy w każdym razie to, jakże inne od naszego, podejście stosują na masową skalę. Przy okazji pozbywają się problemu zachowań niezgodnych z założeniami. Odciążają też policję, która nie może być wszędzie naraz. Być może właśnie dlatego jest u nich tak bezpiecznie?
Powyższy wpis wraz ze zdjęciami został opublikowany jako część artykułu Rafała Muszczynko, Zielone Mazowsze – za jego zgodą.
Cały artykuł do przeczytania i obejrzenia tutaj.
/firebwoy/