Na kładki jeszcze poczekamy!

Miejski Zarząd Dróg i …

Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji w Radomiu unieważnił postępowanie przetargowe na dobudowę kładek rowerowych do istniejących mostów przez rzekę Mleczną w ciągu ul. Maratońskiej. Przetarg unieważniono, ponieważ złożono tylko jedną ofertę, której cena przewyższała kwotę, którą MZDiK przeznaczyło na ten cel. W tej sytuacji istnieje realna groźba, iż kładki te w tym roku nie powstaną!

Kontrowersje wzbudza fakt, iż budowa kładek łączących drogę rowerową była zaplanowana od początku realizacji inwestycji, a później znikły z projektu! Pewnie, gdyby nie nasza interwencja w tej sprawie, to drogę rowerową pozostawiono by w obecnym stanie, czyli urywającą się przed rzeką!

Miejmy nadzieję, że MZDiK ogłosi kolejny przetarg, w którym zostanie wyłoniony wykonawca. O tej sprawie będziemy jeszcze informować na naszym blogu. Z pewnością nie pozwolimy, aby rowerzysta był zmuszony schodzić ze swojego pojazdu, gdyż ścieżka urywa się przed rzeką.

/MW/

Koniec z zaniedbaniami!

Nie dość, że w …

Nie dość, że w Radomiu brakuje spójnej sieci dróg rowerowych lub już istniejące są źle zaprojektowane, to jeszcze musimy omijać na nich przeszkody. Przykład to ścieżka rowerowa wokół zalewu na Borkach. O nieodpowiednim utrzymaniu drogi rowerowej wokół akwenu pisały radomskie media w lutym ubiegłego roku. W tej sprawie wysyłaliśmy również pisma do prezydenta miasta i dyrektora Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, który jest zarządcą terenu. Po naszej interwencji przycięto krzewy i naprawiono nawierzchnię drogi rowerowej w pobliżu ulicy Suchej. 

Niestety, w tym roku zarządca terenu znów zapomniał o doprowadzeniu drogi dla cyklistów do należytego stanu. Interweniowaliśmy więc w tej sprawie dwa tygodnie temu u kierownika Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji na Borkach. Obiecał, że gałęzie wystające na ścieżkę zostaną przycięte. Rzeczywiście słowa dotrzymał, ale… nie do końca. Przycięto tylko część gałęzi. Nie zrobiono jednak nic na najbardziej zaniedbanym odcinku drogi rowerowej, w pobliżu dojazdu do ulicy Suchej!

Nie zamierzamy już dalej dopraszać się zarządcy terenu o podcięcie gałęzi i wysyłać pism w takiej z pozoru błahej sprawie, zatem zabieramy się sami do pracy. W środę o godzinie 9 rano jedziemy nad zalew na Borkach i sami podetniemy gałęzie, stwarzające dla rowerzystów zagrożenie. Podczas akcji towarzyszyć nam będą zaproszeni przedstawiciele lokalnych mediów. Może w ten sposób zmusimy w końcu osoby odpowiedzialne za utrzymanie dróg rowerowych do pracy?!    Chcesz włączyć się do akcji? Weź ze sobą sekator i przyjedź! Spotykamy się w pobliżu ulicy Suchej.

/MW/

Skuteczny rowerowy patrol policji

Dziś po godzinie 9 rano …

Dziś po godzinie 9 rano na ulicy Żeromskiego rowerowy patrol Komendy Miejskiej Policji w Radomiu ścigał trzech uciekających mężczyzn. Jak widać, policjanci na rowerach są potrzebni bowiem mają możliwość szybszego dotarcia w zakorkowanym mieście do miejsca zgłoszenia oraz mogą podjąć bezpośredni pościg w alejkach parku i innych miejscach niedostępnych dla zmotoryzowanego patrolu.

Rowerowy patrol policyjny w Parku im. T. Kościuszki

Kiedy w końcu Strażnicy Miejscy wyjadą na ulice swoimi jednośladami? Jeżeli okaże się, że rowerowe patrole są skuteczniejsze od pieszych i zmotoryzowanych, to może Komenda Miejska Policji dokupi kilka nowych rowerów?

Brawo dla policjantów z rowerowego patrolu, którzy dziś bardzo sprawnie prowadzili pościg na deptaku!

/MW/

Czy też mogę wjechać na ulicę Żeromskiego po kebab?

Jest po godzinie 22, …

Jest po godzinie 22, stoimy na ulicy Żeromskiego, rozmawiamy i obserwujemy happening zorganizowany przez władze miasta, mający na celu skłonić restauratorów do wydłużenia czasu otwarcia ich lokali. Obok znajduje się radiowóz Straży Miejskiej, przy którym stoi dwóch funkcjonariuszy, a także sekretarz miasta, Rafał Czajkowski. Przebywając na odcinku wyłączonej z ruchu ulicy Żeromskiego irytuje nas ruch pojazdów, na które panowie strażnicy nie raczą zwracać uwagi. Po pewnym czasie pod lokal gastronomiczny z kebabami podjeżdża kolejne auto, które najprawdopodobniej nie posiada zezwolenia na wjazd na wyłączony z ruchu fragment ulicy. Wspólnie z kolegą podchodzimy do panów ze Straży Miejskiej. Witamy ich uprzejmie i kolega zadaje pytanie, czy też może wjeżdżać swoim autem na deptak po kebab. Po chwili panowie odpowiadają, że musi mieć stosowne zezwolenie, na przykład być mieszkańcem tej ulicy. Kolega zadaje zatem kolejne pytanie, czy stojący nieopodal samochód, którego szofer poszedł po kebab ma takowy dokument, zezwalający mu na wjazd. Cóż, po chwili namysłu jeden ze strażników odpowiada, że nie wie, bo musiałby to sprawdzić. Auto znajduje się parę kroków przed nami. Sugerujemy zatem, aby funkcjonariusze Straży Miejskiej sprawdzili, czy kierowca tego auta, może poruszać się po deptaku. Stwierdzają, że znajdują się w tej chwili w tym miejscu i zaraz sprawdzą. Kolega sugeruje więc, by dokonywali kontroli pojazdów jeżdżących po obszarze przeznaczonym dla pieszych i dziękuje za wyczerpującą odpowiedź. Po chwili zbliża się samochód na warszawskich numerach rejestracyjnych i… jeden ze strażników podchodzi do niego. Cóż, kierowca miał najwidoczniej pozwolenie na wjazd bowiem nie otrzymał mandatu. Zaskakuje tylko to, że auto miało numery rejestracyjne z innego miasta.

Fotografia z 4 sierpnia 2008

Dziwi postawa strażników, którzy nawet przy władzach miasta nie podejmują odpowiednich działań. W takim razie nie dziwi tylko to, że statystycznie, dziennie dokonywanych jest tylko siedem kontroli aut poruszających się po deptaku. Może warto cieszyć się nawet z takiej ilości podjętych kontroli, bo może strażnicy nie raczyliby przeprowadzać ich w ogóle?! Może po prostu po godzinie 22 nie obowiązuje w głowach funkcjonariuszy Straży Miejskiej zakaz wjazdu na ulicę Żeromskiego?! Albo podczas prowadzenia sobie rozmowy z sekretarzem miasta czują się zwolnieni ze swoich obowiązków?

/MW/