Jest po godzinie 22, stoimy na ulicy Żeromskiego, rozmawiamy i obserwujemy happening zorganizowany przez władze miasta, mający na celu skłonić restauratorów do wydłużenia czasu otwarcia ich lokali. Obok znajduje się radiowóz Straży Miejskiej, przy którym stoi dwóch funkcjonariuszy, a także sekretarz miasta, Rafał Czajkowski. Przebywając na odcinku wyłączonej z ruchu ulicy Żeromskiego irytuje nas ruch pojazdów, na które panowie strażnicy nie raczą zwracać uwagi. Po pewnym czasie pod lokal gastronomiczny z kebabami podjeżdża kolejne auto, które najprawdopodobniej nie posiada zezwolenia na wjazd na wyłączony z ruchu fragment ulicy. Wspólnie z kolegą podchodzimy do panów ze Straży Miejskiej. Witamy ich uprzejmie i kolega zadaje pytanie, czy też może wjeżdżać swoim autem na deptak po kebab. Po chwili panowie odpowiadają, że musi mieć stosowne zezwolenie, na przykład być mieszkańcem tej ulicy. Kolega zadaje zatem kolejne pytanie, czy stojący nieopodal samochód, którego szofer poszedł po kebab ma takowy dokument, zezwalający mu na wjazd. Cóż, po chwili namysłu jeden ze strażników odpowiada, że nie wie, bo musiałby to sprawdzić. Auto znajduje się parę kroków przed nami. Sugerujemy zatem, aby funkcjonariusze Straży Miejskiej sprawdzili, czy kierowca tego auta, może poruszać się po deptaku. Stwierdzają, że znajdują się w tej chwili w tym miejscu i zaraz sprawdzą. Kolega sugeruje więc, by dokonywali kontroli pojazdów jeżdżących po obszarze przeznaczonym dla pieszych i dziękuje za wyczerpującą odpowiedź. Po chwili zbliża się samochód na warszawskich numerach rejestracyjnych i… jeden ze strażników podchodzi do niego. Cóż, kierowca miał najwidoczniej pozwolenie na wjazd bowiem nie otrzymał mandatu. Zaskakuje tylko to, że auto miało numery rejestracyjne z innego miasta.
Fotografia z 4 sierpnia 2008
Dziwi postawa strażników, którzy nawet przy władzach miasta nie podejmują odpowiednich działań. W takim razie nie dziwi tylko to, że statystycznie, dziennie dokonywanych jest tylko siedem kontroli aut poruszających się po deptaku. Może warto cieszyć się nawet z takiej ilości podjętych kontroli, bo może strażnicy nie raczyliby przeprowadzać ich w ogóle?! Może po prostu po godzinie 22 nie obowiązuje w głowach funkcjonariuszy Straży Miejskiej zakaz wjazdu na ulicę Żeromskiego?! Albo podczas prowadzenia sobie rozmowy z sekretarzem miasta czują się zwolnieni ze swoich obowiązków?
/MW/