W artykule Gazety Wyborczej „Co zabija rodzimy handel? Zamykają się kolejne sklepy„ padają różne hipotezy przyczyn upadku placówek handlowych. Jako determinanty podaje się bezrobocie czy wysokie czynsze. Na forum Gazety Wyborczej z kolei najczęściej pada stwierdzenie, że handel na ulicy Żeromskiego zamiera, bo na deptak nie da się wjechać samochodem. I właśnie do ostatniego z argumentów chciałbym się odnieść, bo według mnie takie stwierdzenia są błędne.
Po pierwsze, wbrew pozorom, samochodem można podjechać blisko sklepów parkując na ulicy Kilińskiego, Witolda czy Mickiewicza. Klient M1, żeby dostać się z parkingu do sklepu Real musi pokonać pieszo około 250 metrów, do tego aby kupić tam np. chleb musi przejść kolejne 100. Nasz deptak ma 700 metrów długości, parkując zatem pośrodku, czyli na placu Konstytucji 3 Maja, pieszo do najdalszego sklepu pokonujemy taki sam dystans!
Po drugie, niektórzy twierdzą, że handel zabija strefa płatnego parkowania, ale opłaty uiszcza się tylko do godziny 16! Nie oszukujmy się: ci, co pracują – zatem w uproszczeniu ci, których stać na samochód – zakupy robią po tej godzinie. Zresztą, czy opłata 2,40 zł za godzinę postoju jest wygórowana dla kogoś, kogo stać na cztery kółka? Moim zdaniem ze strefą jest inny problem. Kupcy wykorzystując tani abonament parkują bez umiaru swoje samochody blokując miejsca potencjalnym klientom. Sam kilkukrotnie tego doświadczyłem nie mogąc zaparkować na ulicy Moniuszki.
Po trzecie, chyba nie trudno zauważyć, że teraz każde duże osiedle ma swój hipermarket, do tego kilka Biedronek, Aldików i na dokładkę Lidla. Kiedyś na zakupy cały Radom udawał się na ulicę Żeromskiego, bo tylko tam były w miarę dobrze zaopatrzone sklepy. Na deptaku kupowało się żarówki (sklep elektryczny Rafał), buty (Bata), ubrania (Galux) czy nawet artykuły spożywcze (Delikatesy). I przypomnę, że w większości przypadków mieszkańcy dzielnic peryferyjnych jeździli autobusami, a po śródmieściu przemieszczali się pieszo. Nie powinno zatem dziwić, że mieszkańcy na przykład Ustronia – w tym ja – wolą iść, podkreślam: iść, do M1, niż jechać po zakupy na ulicę Żeromskiego.
Po czwarte, w Śródmieściu żyje około 50 tysięcy osób, co jest wystarczającą liczbą potencjalnych klientów dla tamtejszych sklepów i punktów usługowych. Warto zadać pytanie: dlaczego wolą oni jechać samochodem do hipermarketu niż robić zakupy u siebie? Odpowiedź narzuca się sama: w galeriach mają atrakcyjną przestrzeń, za którą podświadomie wszyscy tęsknimy. Bez samochodów blokujących chodnik, bez spalin, bez chaosu reklamowego, za to z równymi chodnikami, małą architekturą i poczuciem bezpieczeństwa. Stwórzmy podobne warunki na ulicy Żeromskiego, a deptak odżyje! Na zachodzie Europy, ale również na Słowacji i w Czechach duże obszary miast zamieniono w strefy piesze, które stały się nie tylko celem zakupów, ale również miejscem spotkań towarzyskich. W Polsce, wobec zniszczenia przestrzeni śródmiejskich przez nadmierny ruch pojazdów, funkcje te przejęły duże galerie handlowe…