List od czytelnika. Droga rowerowa w ulicy Słowackiego

Witam,

Witam,

25 lat dojeżdżałem codziennie do pracy (m.in. by mieć na podatki) w 90 % rowerem i teraz ta ,,nowoczesna” ul. Słowackiego mnie przeraża. Zdecydowanie bardziej niż kiedy borykałem się tu z dziurami, garbami i tabunami tirów. Może narażając się pełniłem ,,misje” 😉 by nie zapomniano o ludziach co to auto zostawili w garażu i akurat teraz jadą rowerem. Owszem nie zapomniano tyle, że potraktowano rowerzystów jak pałętających sie li tylko wycieczkowiczów i emerytów.  Im sie nie spieszy i mogą sobie 100 razy przeprowadzać (czy nawet przejeżdżać ) z jednej strony ulicy na drugą, bo tu ścieżka porwana jest na odcinki! Jak dotychczas jechałem do pracy 20 minut to jak teraz zmieszczę sie w 45 to będzie nieźle. A i tak będę musiał wykonać kilka ryzykownych manewrów w poszukiwaniu miejsca gdzie mogę jechać rowerem.

Ciekawe co zrobi rowerzysta wyjeżdżający z ulicy pomiędzy ścieżkami, gdzie ani jezdnią ani chodnikiem jechać mu nie wolno?! Nie ma możliwości z czystym sumieniem, bez groźby mandatu dojechać do ścieżki, która leży po drugiej stronie a on np. niebawem jest zainteresowany jechać dalej prawą stroną!

Normalnie ręce opadają! Nie dość, że teraz rowerzysta musi być najbystrzejszy ze wszystkich użytkowników, to jeszcze musi lawirować między stronami ulic jadąc w końcu tylko w jednym kierunku czyli do centrum. Owszem kierowcy aut mają teraz przestrzeń i jechać mogą jak cielęta. Który z nich będzie analizował i zastanawiał się,  że rowerzysta na tym odcinku ma problemy? Macie ścieżki to spadajcie na nie i tyle!

Majstersztyk zmiany strony ulicy występuje na zamalowanym dla aut klinie przed rondem! Już widzę ostre hamowanie kierowców, szok i zdziwienie co robi tam rowerzysta. Zwłaszcza w niepogodę kiedy te malunki kiepsko widać – tam akurat jest wygodne miejsce by wyprzedzić np. tira!

Należało by tu elaborat napisać, ale kto będzie czytał jak długie będzie 🙂 Może ktoś władny – koniecznie nie ten co unika roweru jak ognia albo traktuje go jedynie jako trend i umieszczonego jedynie na dachu swego auta na czas wakacji – wsiądzie na rower i przejedzie sie owymi super ścieżkami? Zobaczy wtedy jak to w praniu wygląda. Tylko póki jeszcze normalnego ruch tam nie puszczony, bo potem to juz tylko KREW znaczyć może te wybitnie wydumane rowerowe eksperymenty!

Nie dość, że rowerzysta został zepchnięty na ścieżkę to każdą bramę , ulicę poprzeczną, przystanki czy pieszych musi traktować jak leżącego policjanta (nie pogoni sie juz!). To jeszcze takie nie tylko spowalniające pasztety mu urządzono! Gdybym nie miał postawionego zakazu jazdy rowerem to olał bym, ale zepchnięto mnie w ten pasztet i pozostaje mi na dobre przesiąść się w auto, bo autkiem to owszem fajniej niż onegdaj jechać się będzie !

Pozdrawiam nieobojętnych rowerowym tematom,
„Załamany”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *