[Sejm] Z ostatniej chwili!

Udało się! Sejm …

Udało się! Sejm właśnie przyjął poprawki przygotowane przez sieć Miasta dla Rowerów (której jesteśmy uczestnikiem) do Prawa o Ruchu Drogowym. W głosowaniu brało udział 415 posłów, 278 było za, 137 wstrzymało się od głosu (PiS). Nikt nie był przeciw! >>>

Nowa ustawa wprowadza bardzo wiele zmian:

  • Usuwa sprzeczność pomiędzy Prawem o Ruchu Drogowym, a Konwencją Wiedeńską. Niespójność ta była przyczyną wielu wypadków i nieporozumień na przejazdach rowerowych. Teraz pierwszeństwo rowerzysty (które miał już wcześniej) jest jednoznacznie zapisane.
  • Pozwala rowerzystom jeździć parami, o ile nie utrudnia to ruchu innych pojazdów – treningi kolarskie (jazda w peletonie) i jazda parami na pustej gminnej drodze w końcu będą legalne.
  • Pozwala rowerzystom wyprzedzać auta z prawej strony, co w wielu przypadkach bywa bezpieczniejsze niż wyprzedzanie z lewej (nadal możliwe).
  • Likwiduje absurdalny (i martwy) zakaz jazdy rowerem obok innego pojazdu (np auta na drugim pasie).
  • Zezwala rowerzyście na skrzyżowaniu jechać środkiem pasa ruchu, co zapobiega zajeżdżaniu drogi przez pojazdy skręcające w prawo.
  • Dopuszcza jazdę po chodniku w sytuacji bardzo złej pogody (gołoledź, mgła). Oczywiście na chodniku pieszy nadal ma absolutne pierwszeństwo, a rowerzysta ma zachować szczególną ostrożność.
  • Zezwala na przewóz dzieci w przyczepkach rowerowych.
  • Na nowo definiuje rower, co pozwala np na zalegalizowanie rowerów elektrycznych i dopuszczenie rowerów wielośladowych na drogi rowerowe (do tej pory mogły poruszać się tylko jezdnią).
  • Definiuje wózek rowerowy, co pozwala na rozróżnienie normalnych rowerów od ważących nierzadko ponad 100 kg riksz.
  • Definiuje śluzę rowerową, pas rowerowy, poprawia definicję drogi rowerowej, co pozwoli tworzyć w przyszłości bardziej przyjazną infrastrukturę.

Upust rowerowej frustracji względem MSWiA

Poniżej ‚mocny’ list …

Poniżej ‚mocny’ list jednego z naszych kolegów do dyrektora Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Adaministracji.

Szanowny Panie Dyrektorze,

Przypadkiem natknąłem się na Pańską wypowiedz z posiedzenia Komisji Infrastruktury
http://orka.sejm.gov.pl/Biuletyn.nsf/0/799D4C1FF914953EC12578380050A946?OpenDocument

Dyrektor departamentu MSWiA Jacek Zalewski:
Jeżeli mogę coś wyjaśnić. Panie przewodniczący, Wysoka Komisjo. Faktycznie, ten temat był poruszany na ostatnim posiedzeniu podkomisji stałej do spraw transportu drogowego i drogownictwa. Rozmawialiśmy na temat bezwzględnego pierwszeństwa na przejazdach rowerowych. Proszę zwrócić uwagę, że piesi, którzy poruszają się ze znacznie mniejszą prędkością, czyli są bardziej widoczni dla kierujących pojazdami, nie mają takiego bezwzględnego pierwszeństwa.

Jeśli takie bezwzględne pierwszeństwo na przejazdach rowerowych dopuścimy dla rowerzystów, czyli wmówimy im, że zawsze i wszędzie mogą wjechać na drogę przy przejeździe dla rowerzystów, to będziemy mieli całą masę wypadków ze skutkiem śmiertelnym. Dlatego że pojazd o określonej masie, poruszający się z określoną prędkością, nie ma możliwości zatrzymania się w miejscu. Na posiedzeniu podkomisji stałej rozmawialiśmy już na ten temat i podkomisja odrzuciła tę propozycję, o której powiedziała przed chwilą pani poseł Ewa Wolak.

Panie Dyrektorze apeluje o minimum rozeznania ws którą Pan omawia, bo wprowadza Pan Komisję Infrastruktury w błąd:

1. Nieważne co Pan uważa za bezpieczne, a co nie. Liczy się to jaki jest obowiązujący porządek prawny w Polsce.

http://www.gddkia.gov.pl/userfiles/articles/i/infrastruktura-rowerowa_3000//documents/opiniabas_konwencja.pdf

A ten jasno definiuje to co obowiązuje, a co nie. Skutkiem czego nieważne co się uchwali w Prawie o Ruchu Drogowym, bo jeśli nie jest to zgodne z Konwencją Wiedeńską to ja jako rowerzysta mogę przepis, który jest niezgodny z Konwencją Wiedeńską zignorować i wygram w każdej instancji Sądu, bo gwarantuje mi to Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej, a konkretnie jej 91 Artykuł.

Apeluje o minimum szacunku do polskiej Konstytucji i ustawodawstwa jakie Ona gwarantuje. Nie może Pan tak po prostu zignorować niepasującego do Pańskiego światopoglądu przepisu. Pańskie wystąpienie podczas Komisji Infrastruktury jest niegodne urzędnika państwowego.
Nie można Posłów wprowadzać w błąd.

2. Apeluje też o minimum rozeznania jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa rowerzystów na przejazdach.

Jeśli prawdą jest to co Pan sugeruje (że liczba wypadków się drastycznie zwiększy) to jakim cudem we wszystkich cywilizowanych krajach UE takie zjawisko nie występuje ? Jest dokładnie odwrotnie: tam gdzie funkcjonuje ten „niebezpieczny” Pana zdaniem przepis zabitych i rannych rowerzystów jest statystycznie (na 1000 mieszkańców) mniej, niż w Polsce, gdzie do tej pory obowiązywał ten „bezpieczny” Pana zdaniem przepis. Wszystko to przy kilkakrotnie większym natężeniu ruchu rowerowego w tamtych krajach, a więc od strony czysto matematycznej to w Polsce prawdopodobieństwo wypadków z udziałem rowerzysty jest kilkadziesiąt razy większe. Nie można wszystkiego tłumaczyć segregacją: w Polsce najpopularniejszą przyczyną wypadków jest „nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu”, a tej przyczyny nie wyeliminuje się przez segregację, bo segregacja kończy się na skrzyżowaniu.

Pana teorie nie pasują do faktów, no ale może Pana zdaniem „tym gorzej dla faktów”?
Jak Pan sądzi czemu w całej Europie nie korzysta się z przepisów zgodnych z Pańskimi teoriami ? Być może dlatego że doprowadziłoby to do lawinowego wzrostu wypadków. Dlatego uprzejmie proszę o zapoznanie się z badaniami na ten temat z krajów z rozwiniętym ruchem rowerowym, a nie wymyślaniem koła na nowo, „koła krzywego” w przypadku Pana pomysłu.

3. Pańskie działania odbijają się też bardzo negatywnie na wizerunku Polaków zagranicą.

Jesteśmy w UE, w Strefie Schengen, możemy podróżować po całej Europie. Oto polski kierowca jedzie do Niemiec, do Danii, Szwecji, Holandii, Francji … i jeszcze wielu innych krajów i tam regularnie musi przejeżdżać przez przejazdy rowerowe. Dodajmy jeszcze to, że w tym samym czasie przez te przejazdy przejeżdża czasem nawet 30-40 razy więcej rowerzystów niż w statystycznym polskim mieście. Przez Pana propozycję polski kierowca jest święcie przekonany że rowerzysta powinien mu ustąpić pierwszeństwa i się zatrzymać przed przejazdem, bo zgodnie z Pańską logiką „pojazd o określonej masie, poruszający się z określoną prędkością, nie ma możliwości zatrzymania się w miejscu.”. Tymczasem w tamtych krajach musi i kończy się to częstokrotnie wysokimi mandatami, a nawet karą więzienia. Oto przez polskie przepisy wzmaga się zagraniczny obraz polskiego kierowcy jako niecywilizowanego … tu już sobie odpuszczę inwektywy, ale raz po raz wracają artykuły prasowe o bardzo negatywnym obrazie polskich kierowców w krajach starej UE. Często ten obraz wpływa na jakieś rasistowskie, czy ksenofobiczne postrzeganie naszej nacji przez inne narody. Pan zamiast próbować ten proces zahamować tylko go konserwuje i wręcz zmaga.
Ustąpienie pierwszeństwa rowerzyście na przejeździe w myśl Konwencji Wiedeńskiej jest częścią europejskiej spuścizny cywilizacyjnej, czy się to Panu podoba czy nie. A póki polskie przepisy będą odstawać w tej kwestii od reszty Europy będą nas traktować jak dzikusów.

4. Nawet jeśli Art 33 ust 4 przejdzie to i tak nie będzie to do niczego obligowało rowerzystów

Czy naprawdę sądzi Pan, że środowiska rowerowe będą milczeć o korzystnych dla nich zapisach w Konwencji Wiedeńskiej ? Oczywiście będą o nich pisać jak tylko szerzej mogą i nie jest Pan im w stanie tego zabronić. Co więcej nie ma możliwości ich ukarania, bo Konstytucja jest wyżej umocowana niż PoRD. Jeśli kierowca zabije rowerzystę, który wjechał bezpośrednio pod nadjeżdżający pojazd, to siedzieć pójdzie kierowca (oczywiście jeśli tylko rodzina zabitego odwoła się korzystając z Konwencji Wiedeńskiej). Sprawa stanie się na pewno medialna. Media będą szukać kozła ofiarnego i jak Pan sądzi kto nim będzie w świetle stenogramu z Komisji Infrastruktury, który zamieściłem na początku maila ? Media na pewno go znajdą, lub ktoś im go podeśle.

Nie jestem Pańskim wrogiem, ani nie chcę wyciągnięcia konsekwencji względem Pana przez MSWiA. Być może całe Pańskie zachowanie było wynikiem zwykłej niewiedzy. Warto jednak przedsięwziąć wszystkie środki by nowelizacja PoRD była zgodna z Konwencją Wiedeńską.

Lobotomia rowerzysty

Nieco ironiczna …

Nieco ironiczna refleksja na temat naszej gorzko-słodkiej rzeczywistości. Małe opowiadanie na podstawie autentycznego snu, jaki miał jeden z naszych przyjaciół.

LOBOTOMIA ROWERZYSTY

Polska, rok 2084. Na bezczelnych, nawiedzonych aktywistach rowerowych postanowiono przeprowadzać zabiegi lobotomii mózgu. Aby wybić im z głów chorobliwą skłonność do podkopywania fundamentów konsensusu społecznego, dokonuje się w nich specyficznej operacji, dzięki której raz na zawsze zapominają o swoich traumatycznych doświadczeniach z poruszania się po ulicach pełnych pędzących samochodów, zapominają niezliczone pyskówki z nachalnymi kierowcami, a ich skołatane uprzednio nerwy stają się ukołysane błogostanem potulnej akceptacji społecznego status quo. Poddany zabiegowi rowerzysta spokojnie wsiada do swojego auta i włącza się w krwioobieg nowoczesnego miasta… Nigdy więcej nie przyjdzie mu do głowy podnieść głosu na władców tego najlepszego z systemów społecznych, na stróżów porządku i praworządności, zapewniających komfortowy żywot rzeszom szczęśliwych posiadaczy własnych czterech kółek, piętnastu żołądków i jednego, ale za to wielkiego TYŁKA.

Znajduję się w górskiej scenerii filmu Działa Navarony, w jednym z tuneli przeszywających zalesione górzyszcza. Nazistowski program Riese wchodzi w ostateczne stadium, losy ludzkości mogą ocalić tylko doświadczeni lekarze-naukowcy, nie posiadający skrupułów właściwych dla untermenschen, nie bojący się nacisnąć guzika, zaprowadzić porządek w społeczeństwie, a i strzelić kiedy trzeba. Jeden z nich pokazuje mi najnowszy niemiecki wynalazek – unieszkodliwiający blok skalny – solidna robota Felsentiefbau- Maschinen u. Ingenieurgesellschaft GMbHt. Kilkutonowy kubik litej skały przesuwa się gładko, jednostajnie przyspieszonym ruchem, w wydrążonym w górze tunelu, po czym z niego wyskakuje i roztrzaskuje się na drobne kawałki o przeciwległą ścianę skalną! Tak likwidujemy wrogów systemu – objaśnia lekarz-przewodnik. Unieszkodliwienie może być ostateczne [Endloesung], jak w pokazanym przypadku, może też być częściowe – w przypadkach lekkich zaburzeń umysłowych stosujemy łagodną formę zabiegu – skutkującą unieszkodliwieniem jedynie pewnych funkcji mózgowych, odpowiedzialnych za wywrotowe myślenie [psychodynamisch-zielorientierte Therapie]. Pacjent zostaje umieszczony w dużym pomieszczeniu, przypominającym nazistowski pokój gilotynowy w Breslauer Strafgefaengniss przy Kletschkauerstrasse.[1]

Znajdujące się w ścianach dwa bloki skalne powoli zsuwają się ku sobie, miażdżąc umieszczonego w środku rowerzystę. Po zabiegu pacjent przestaje zajmować się głupotami w stylu poruszania się po mieście rowerem, wskazywania na nieudolność Policji w kwestii zapewnienia bezpieczeństwa na drogach i nielegalnego parkowania samochodów na chodnikach czy wymyślania niestworzonych rzeczy na temat rzekomego braku kompetencji urzędników odpowiedzialnych za miejski transport.

Pierwszym pacjentem, skazanym prawomocnym wyrokiem wrocławskiego sądu okręgowego na przymusową anihilację międzymózgowia i przysadki wywrotowej jest Radosław Lesisz – niepokorny aktywista rowerowy, nie raz, nie dwa bezskutecznie wzywany do porządku przez władzę. Nie zechciał posłuchać jej ojcowskich pouczeń, nie chciał stać się jednym z porządnych obywateli uczciwie zarabiających pieniądze na nowy samochód, zostanie więc poddany psychoterapii. Zaraz, zaraz… ale czy to go nie zabije..? – myślę – wiedząc, że jestem następny w kolejce.

(…) I jak było, Radku? Co mam robić, żeby przeżyć ten „zabieg”? Bierzesz tę długachną miotłę i wsadzasz pomiędzy zbliżające się bloki. To osłabia ich impet, po czym, jak już się zbliżą wystarczająco, wyciągasz ramiona i się zapierasz. Bloki i tak cię dosięgną, ale cię nie zmiażdżą, w końcu robi się wąsko, ale nie bardziej niż pomiędzy jadącymi po ulicy samochodami. Przeżyjesz! – tłumaczy rzeczowo Radek, więc zaczynam rozumieć, że owe bloki tylko na krótką chwilkę, na ułamek sekundy zetkną się na mojej głowie. Bach i po bólu! Nikomu nic się nie stanie, ja wyjdę cały i zdrowy, ale już bez męczących dolegliwości psychicznych. W końcu Walter Freeman, szanowany amerykański lekarz zalecał wbijanie szpikulca do lodu przez oczodół pacjenta i „obracanie go jak mieszadełka do koktajli wewnątrz mózgu”. Wykonał ten ambulatoryjny zabieg u ponad 2900 osób spośród których najmłodsza miała 4 lata. Realizował ich około 4 dziennie, dzięki czemu zdołał wyleczyć wiele niebezpiecznych przypadków psychozy, depresji i przysparzających problemów zachowań.

Kolejnym pacjentem jest młoda kobieta. Wyjeżdża na wózku inwalidzkim z pokoju zabiegowego, wygląda jak przezroczysty Gumiś, twarz bez koloru, włosy zjeżone jak po elektrowstrząsach, wytrzeszcz gałek ocznych. Teraz jest o wiele spokojniejsza – wyjaśnia lekarz obserwujący zabieg z pokoju za ścianą. Uśmiechnięta wita się łagodnym głosem z kolegami z organizacji rowerowej. Wywiązuje się między nimi rozmowa, są mili, ich słowa pozbawione są jadu i nienawiści, są pełne miłości i tolerancji. To efekt leczenia – oznajmia z wyczuwalną dumą w głosie lekarz. Już nie będą psuli krwi przedstawicielom władzy, nie zburzą więcej ustalonego porządku społecznego. Są nieszkodliwi.

Kobieta wyjaśnia kolegom, że czuje się całkiem dobrze, musi tylko jeszcze zapłacić za leczenie. Jak to zapłacić? – oburza się Radek. Nie dość, że kastrują mi mózg, to jeszcze każą mi za to zapłacić??? Nie ma mowy – niczego nie płać krwiopijcom, niedoczekanie..! Aktywisty rowerowego tak prosto wykastrować się nie da, hehe – myślę sobie z nieskrywaną satysfakcją. Potrącony przez samochód, czy przetrącony przez system, wstaje, otrzepuje się z motoryzacyjnego błota i jedzie dalej – męczennik, działacz we wspólnej sprawie, niezłomny nadstawiacz dupy – w końcu to pedał i oszołom. Mimo wszystko mam nadzieję, że w roku 2084 ta wizja się nie spełni. W końcu to był tylko zły sen.

Tomasz Zaborowski
Polski Klub Ekologiczny, Bractwo Rowerowe

[1] www.pomost.net.pl/niezlomni_cz_1.html
www.facet.interia.pl/news/ciemna-strona-wroclawia,1454332

www.pomost.net.pl/niezlomni_cz_1.html

Nie przesuwajcie pieniędzy na drogi!

Bractwo Rowerowe i …

Bractwo Rowerowe i Klub Miłośników Kolei z Radomia wspólnie z kilkunastoma organizacjami z kraju podpisało się pod petycją do Komisji Europejskiej.

Organizacje społeczne proszą Komisję Europejską o zablokowanie przesunięcia 4,8 mld zł z kolei na drogi

Ponad 20 organizacji społecznych, głównie ekologicznych, z całego kraju, zwróciło się do Komisji Europejskiej o przyjrzenie się zapowiedzianemu przez premiera Donalda Tuska przesunięciu środków unijnych z inwestycji kolejowych na drogowe. W tej sprawie wymagana jest zgoda Komisji Europejskiej.

Organizacje ekologiczne argumentują, że stan infrastruktury kolejowej w Polsce jest bardzo zły, gorszy niż drogowej, a dotychczasowe działania rządu są niewystarczające, aby kraj mógł wypełnić cele wspólnotowe w zakresie zrównoważonego transportu. Zgodnie ze Strategią Göteborską celem miało być obniżenie w 2010 r udziału transportu drogowego do poziomu z 1998 roku. Polska z tego zdecydowanie się nie wywiązuje – udział transportu drogowego wzrósł dla przewozów pasażerskich z 89,5% w 1998 r. do 93,8% w 2008 r., a dla przewozów towarowych odpowiednio z 52,9% do 75.9%. Tymczasem dane dla całej Unii, a zwłaszcza dla krajów piętnastki pokazują, że inne kraje radzą sobie z tym celem.

Jaki jest stosunek polskich władz dla realizacji tych celów najlepiej świadczy całkowity brak reakcji Ministerstwa Infrastruktury na niedawne żądanie przez PKP PLK ograniczenia o 10% pracy przewozowej od Przewozów Regionalnych i PKP Intercity w związku z zaległościami płatniczymi – zwraca uwagę Krzysztof Rytel z Centrum Zrównoważonego Transportu.

Jednocześnie stan infrastruktury kolejowej w Polsce stale się pogarsza, i to nawet po wejściu Polski do Unii. W tym czasie na przykład udział torów z prędkościami 70 km/h i niższymi wzrósł z 42% do 43,9%, a liczba ograniczeń prędkości z 4425 (na długości 2413 km) do 5238 (na długości 3233 km) na koniec 2007 roku.

Odebranie kolei1/4 przyznanych jej unijnych środków na pewno tej sytuacji nie poprawi – mówi Krzysztof Rytel – Wątpliwości wzbudzają zapewnienia, że przesunięciu ulegną jedynie oszczędności poprzetargowe, a wszystkie planowane projekty podstawowe zostaną zrealizowane, bo cały czas zagrożona jest modernizacja linii Warszawa – Radom, a całkowita cisza zapadła w sprawie linii Warszawa – Białystok, która jest częścią Rail-Baltici, projektu priorytetowego dla całej Unii.

Trudno też zgodzić się, że zwolnionych środków nie ma na kolei na co wydać. Istnieją projekty rezerwowe, m.in. przystosowania linii CMK do prędkości co najmniej 230 km/h z gotowym już studium wykonalności. PKP SA zgłosiła ostatnio kilka projektów modernizacji dworców. Duże miasta są w stanie wygenerować nowe projekty taborowe (szybkie w realizacji gdyż nie wymagają decyzji administracyjnych) na koleje aglomeracyjne.

Przede wszystkim można jednak – tak, jak było z funduszami z okresu 2004-2006, przygotować nowy projekt likwidacji „wąskich gardeł” na liniach kolejowych. Za miliard złotych da się skrócić czas przejazdu o około pół godziny na wielu relacjach w całym kraju, np. Wrocław – Wałbrzych, Łódź – Toruń, Bydgoszcz – Gdańsk, Wrocław – Zielona Góra, a dla relacji Wrocław – Warszawa (przez Koniecpol i CMK) zejść z czasem jazdy dobrze poniżej 4 godzin – twierdzi Rytel.

Pełna treść listu:
www.zm.org.pl/?a=poiis-111

Przejście na Słowackiego – Zielone Mazowsze jest z nami!

Warszawa, 7 lutego …

Warszawa, 7 lutego 2011 r.

Sz.P.
Andrzej Kosztowniak
Prezydent Radomia
ul. Jana Kilińskiego 30
26-600 Radom

Szanowny Panie Prezydencie,

Nawiązując do ciągnącej się od dłuższego czasu dyskusji na temat niebezpiecznego przejścia dla pieszych przez ul. Słowackiego przy Nowogrodzkiej, apelujemy o bezzwłoczne podjęcie działań, które zapobiegną dalszym wypadkom, równocześnie poprawiając (a nie pogarszając) warunki ruchu pieszego.

Skrzyżowanie, o którym mowa, znajduje się w centrum miasta, wewnątrz układu dróg obwodowych. Zgodnie z zasadami tworzenia miasta, w którym ludzie będą chcieli mieszkać i pracować, śródmieście powinno być nastawione przede wszystkim na ludzi, a w ostatniej kolejności na samochody. Działania ukierunkowane na zmniejszanie natężenia ruchu samochodowego i zwiększanie komfortu podróży pieszych widoczne są w praktycznie wszystkich miastach zachodnioeuropejskich, a z bliższego podwórka również w takich miastach jak Warszawa czy Gdańsk. Przykładowo, Strategia transportowa stolicy Polski przewiduje w ramach przywracania ulicom funkcji miejskich (społecznych, kulturowych, estetycznych), poprawy jakości przestrzeni miejskiej, jak też poprawy bezpieczeństwa przewiduje ograniczanie i uspokajanie ruchu samochodowego w centrum. Do mierników sukcesu należą wskaźniki, o ile *zwiększyła* się liczba przejść dla pieszych, oraz na ilu z nich udało się zastosować środki uspokojenia ruchu. Analogicznie, Gdańsk idąc wzorem takich miast jak Bruksela czy Berlin postanowił w zeszłym roku wprowadzić w śródmieściu strefę 30 km/h.

Szczególnie niepokojące w takim kontekście są informacje pojawiające się w prasie o planach likwidacji przejścia w Radomiu i postawienia betonowych barier utrudniających przechodzenie przez jezdnię. Niezmotoryzowani nie powinni być traktowani przez władze jak wrogowie, tym bardziej że każdy z nas jest pieszym -również kierowcy samochodów. Mamy nadzieję, że pogłoski o unikaniu za wszelką cenę rozwiązań, które faktycznie cywilizowałyby zachowanie kierowców w centrum miasta, były tylko pogłoskami i w najbliższym czasie zostaną wprowadzone rozwiązania faktycznie poprawiające warunki ruchu wszystkich mieszkańców miasta (w tym kierowców samochodów – ulice o niższej prędkości maksymalnej pozwalają na bardziej płynny i skondensowany ruch samochodowych, tym samym zwiększając przepustowość).

Naszym zdaniem najlepszym wyjściem na ul. Słowackiego byłoby przeznaczenie zewnętrznych pasów ruchu na parkowanie, poszerzenie chodników przy przejściu dla pieszych w formie antyzatok oraz zastosowanie progów spowalniających: wyspowych przed i za przejściem lub płytowego, po którym poprowadzone zostanie przejście. Przykładowe ilustracje podobnych rozwiązań zastosowanych w Anglii zostały przedstawione na drugiej stronie. Warto też przypomnieć, iż wyniesione przejście dla pieszych zdobyło pierwsze miejsce wśród rozwiązań z kategorii „ruch pieszy” w plebiscycie na Dobre Praktyki komunikacyjne w aglomeracji warszawskiej w 2008 r., jak też wyróżnienie kapituły ekspertów.

Licząc na szybką reakcję, pozostaję z poważaniem,

Maciej Sulmicki
Zielone Mazowsze

Do wiadomości mediów lokalnych.

Liverpool. Zwężenie jezdni oraz zastosowanie progów wyspowych
Liverpoo. Zwężenie jezdni oraz zastosowanie progów wyspowych

Londyn. Wyniesione przejście dla pieszych (w tym wypadku łącznie z tarczą skrzyżowania)
Londyn. Wyniesione przejście dla pieszych (w tym wypadku łącznie z tarczą skrzyżowania)