Zwycięski projekt budżetu obywatelskiego dwa lata czeka na realizację. Poczeka jeszcze rok
W kasie Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji brakuje pieniędzy na budowę łącznika rowerowego Czachowskiego z Batorego, więc zadanie będzie przesunięte na 2020 rok. Łącznik powinien być gotowy już w 2017 roku po zwycięstwie projektu w budżecie obywatelskim.
MZDiK na początku września ogłosił przetarg na budowę łącznika rowerowego między Czachowskiego a Batorego, który miał ułatwić dojazd m.in. do Leśniczówki. O realizację inwestycji ubiegają się cztery firmy. Drogowcy oferty otworzyli jeszcze pod koniec września, ale przetarg ciągle nie jest rozstrzygnięty.
Wykonawcy za budowę zażądali od 227,4 do 262 tys. zł, MZDiK planował, że wyda na to zadanie najwyżej 200 tys. zł.
– Ze względu na brakującą kwotę przetarg będzie unieważniony – zapowiada Dawid Puton, rzecznik prasowy MZDiK.
Jak dodaje, drugiego drogowcy w tym roku już nie ogłoszą. – Zrobimy to w 2020 roku, ogłaszanie przetargu tuż przed zimą nie miałoby większego sensu, bo prace i tak przeciągałyby się ze względu na pogodę – tłumaczy.
Decyzją drogowców zirytowany jest Sebastian Pawłowski, kanclerz Bractwa Rowerowego i autor projektu do budżetu obywatelskiego zakładającego budowę łącznika.
– To projekt, który powinien być zrealizowany już w 2017 roku, a teraz okazuje się, że będzie opóźniony o kolejny rok. Najpierw słyszałem, że na Czachowskiego muszą wcześniej wejść ze swoimi pracami Wodociągi Miejskie, ale w końcu żadnych robót tam nie było. Teraz okazuje się, że brakuje pieniędzy, choć MZDiK ma oszczędności z innych przetargów – komentuje Pawłowski i wylicza, że w przetargu na budowę drogi rowerowej na Szarych Szeregów są tańsze od 82 tys. zł do 245 tys. zł, niż przewiduje kosztorys MZDiK, więc tu będą oszczędności.
– Dodatkowo drogowcy właśnie unieważnili przetarg na budowę łączników rowerowych na Dzierzkowie, bo nie było ważnej oferty, więc zostaje im kolejne 180 tys. zł. Tłumaczenia, że brakuje pieniędzy na Batorego, zupełnie mnie nie przekonują.
– Liczę chociaż na to, że kolejny przetarg zostanie ogłoszony na początku roku, a nie jak ten nierozstrzygnięty pod koniec, kiedy to wykonawczy żądają wyższych kwot – komentuje kanclerz.
Źródło: Tomasz Dybalski, Gazeta Wyborcza Radom