2002-11-19
Rozmowa o ścieżkach rowerowych
Radomianie Sebastian Pawłowski i Tomasz Kosiec chcą założyć stowarzyszenie, które doprowadziłoby do utworzenia w mieście sieci ścieżek rowerowych
Paweł Matracki: Postawiliście sobie ambitne zadanie. Jak chcecie je zrealizować?
Tomasz Kosiec, ubiegłoroczny maturzysta: Skrzyknąć grupę ludzi, dla których rower coś w życiu znaczy i którym chce się coś robić. Powołać do życia stowarzyszenie, którego celem będzie spowodowanie, by Radom stał się miastem, po którym można bezpiecznie poruszać się rowerem. Współpracować z samorządem, nie tylko wymagając od niego, ale i wspierając go przy tworzeniu ścieżek.
Czy macie już chętnych do współpracy?
Sebastian Pawłowski, pracuje i studiuje zaocznie: Kilku znajomych, ale chcemy zaapelować do wszystkich cyklistów z miasta o przyłączenie się do nas. By powołać do życia stowarzyszenie, powinno nas być co najmniej 15.
Jak mają się do Was zgłaszać chętni?
SP: - Pisząc na adres: bractworowerowe@ats.pl
Czego oczekujecie od zgłaszających się?
TK: - Liczymy na aktywnych. Takich, którzy pomogą przy sporządzaniu pism do urzędów, ale też takich, którzy nie odmówią pracy, gdy przyjdzie zakasać rękawy i zrobić jakieś proste prace przy budowie czy znakowaniu ścieżki. Istotne, by zgłaszali się do nas ludzie, którzy rowerem jeżdżą, nieobca im jest problematyka związaną z tym środkiem transportu, dobrze znają topografię miasta, zaproponowaliby, którędy poprowadzić ścieżki.
Czy ścieżki rowerowe to paląca potrzeba Radomia? Może samorząd uzna, że są pilniejsze sprawy do sfinansowania z miejskiej kasy?
SP: - Pewnie są pilniejsze potrzeby. Naszym celem nie jest od razu pocięcie miasta setkami kilometrów dróg dla rowerów. Chcielibyśmy, by powstało kilka ścieżek łączących centrum z największymi osiedlami oraz te osiedla między sobą. Dlatego teraz ruszamy z tą inicjatywą, że jest nowy samorząd. Chcemy uświadomić mu, że skoro są miasta w Polsce liczące po 5 tys. mieszkańców z dużymi sieciami dróg dla rowerów, to dlaczego Radom nie miałby mieć choć kilkunastu ścieżek. Mam nadzieję, że nowi samorządowcy widzą trwający już ponad rok rowerowy boom w mieście.
Cóż cyklistom po ścieżkach, jak w Radomiu nie ma stojaków na rowery przed instytucjami, firmami?
SP: - To też będzie jedna ze spraw do załatwienia dla stowarzyszenia. W mieście są stojaki przy supermarketach, Poczcie Głównej i przy siedzibie Wodociągów Miejskich. W głowie się nie mieści, np. że przed najstarszym w mieście sklepem rowerowym nie ma takich urządzeń. Ale już coś w tym kierunku robimy. Wysłałem [Sebastian Pawłowski - red] pismo do Zeorku z pytaniem, dlaczego nie mają stojaka. Dołączyłem plany takiego urządzenia. Dostałem odpowiedź, że pomysł im się podoba i może na wiosnę będzie przed ich siedzibą stojak. Napiszę takie pisma do innych instytucji.
Źródło: Paweł Matracki, Gazeta Wyborcza