2013-05-30
Piątek, godzina 18, fontanny - obchodzimy 10 urodziny Masy Krytycznej w Radomiu! My będziemy, a Wy? :)
W piątek (31 maja) radomscy cykliści wezmą udział w jubileuszowej Radomskiej Masie Krytycznej.
To już 10 lat, kiedy rowerzyści zaczęli głośno walczyć o swoje prawa. - Kiedyś podróżowanie na rowerze nie było w modzie, było raczej obciachem. Przez te lata rower stał się pożądanym środkiem transportu. Wiele się zmieniło - mówi Michał Soso i Szymon Fotak, jedni z pomysłodawców Parakrakry Rowerowej w Radomiu Jubileuszowy przejazd rowerami rozpocznie się o godz. 18 przy fontannach na ulicy Żeromskiego. Na Facebooku czytamy: "Zapraszamy na comiesięczny spontaniczny przejazd rowerowy ulicami miasta. Weźcie ze sobą trąbkę, gwizdek, "przeszkadzajkę" i dobry humor. Przejazd bez eskorty policji ;)". Masa Krytyczna to nie tylko dobra zabawa i integracja miłośników jednośladów, ale i próba zwrócenia uwagi władz miasta na istnienie grupy cyklistów w Radomiu i tym samym na budowę potrzebnych dróg rowerowych. Tu nie ma podziałów wiekowych. Przez dziesięć lat różne środowiska miejskie zaangażowały się w comiesięczne przejazdy ulicami miasta. Pierwsze masy zostały w Radomiu zainicjowane przez grupę osób, które chciały zmienić stereotypowe podejście do naszego miasta, byli to m.in. Fotak, Soso czy Kobago. Później organizacją wielu mas rowerowych zajął się Paweł Rejczak.
- Pomysł na zorganizowanie pierwszej masy powstał całkowicie spontanicznie. Ja, Soso i Kobago chcieliśmy zrobić coś ciekawego w tym mieście. Powstał wówczas również nieoficjalny kolektyw Parakrakra, którego ideą było tworzenie pozytywnych akcji, które ożywią miasto i będą integrować społeczeństwo. Robiliśmy imprezy i koncerty oraz właśnie Masę Krytyczną, którą nazwalaliśmy Parakrakrą Rowerową. Nasz pomysł przyjął się zaskakująco dobrze. Gdy zmniejszyliśmy swoją aktywność, zawsze znalazł się ktoś, kto przypominał o kolejnych przejazdach przez miasto. I tak jest do tej pory. Zasialiśmy ziarno i cały czas ono kiełkuje, bo radomianie potrzebują spontanicznych akcji, gdzie pokazują swoją aktywność i kreatywność - opowiada Fotak.
Masa Krytyczna to formuła otwarta, więc każdy znajduje tu miejsce dla siebie. Spontaniczna organizacja to największa siła tej inicjatywy, bez zbędnych formalności. Na hasło "jedziemy", wszyscy się zbierali i już. Kompromisem było informowanie policji o przejazdach rowerowych. Działania Masy uwrażliwiły społeczeństwo na ekologię i pozytywny wpływ tej formy rekreacji dla człowieka. Do tej pory brakuje jedynie świadomości wśród kierowców, że rowerzysta jest również pełnoprawnym użytkownikiem jezdni - dodaje Soso.
W pierwszej masie wzięło udział do 100 osób. Ta liczba zaczęła szybko rosnąć. Po kilku miesiącach na przejazdach było nawet kilkuset rowerzystów.
- Nie mieliśmy na początku pojęcia, że takie przejazdy rowerowe są niezgodne z prawem, więc policja interweniowała, niekiedy dosyć drastycznie. Zatrzymywano nas, wlepiano mandaty, przerywano przejazdy. Musieliśmy się organizować tak, aby ruszać z różnych miejsc i dopiero później łączyć się. Siłą rzeczy, zaczęliśmy później organizować przejazdy legalnie - mówi Fotak.
Warto wspomnieć, że radomska Masa Krytyczna wpisała się również do leksykonu dotyczącego rowerów. - Kilka lat temu powstał leksykon dla cyklistów, w którym znajduje się słownik pojęć. I tam pojawiło się pojęcie "Parakrakra", mówiące o Masie Krytycznej w Radomiu. Więc miejska inicjatywa zapisała się w historii - śmieje się Soso.
Z Masą Krytycznej wiąże się również utworzenie w Radomiu Bractwa Rowerowego, które już od wielu lat reprezentuje interesy i dba o respektowanie praw cyklistów w naszym mieście.
- Przejazdy rowerowe wpłynęły zapewne na budowę dróg rowerowych. Już po wybuchu pierwszej masy powstały jedne z pierwszych ścieżek rowerowych. Nie były one w pełni przystępne, bo na Chrobrego wykorzystano do jej budowy kostkę, ale później zaczęło to nabierać tempa i rozgłosu. Politycy zaczęli nas zauważać, bo w przejazdach brało udział nawet 400 osób. Po pewnym czasie starano się zalegalizować Masę Krytyczną, bo policja rozbijała przejazdy. Z perspektywy czasu mogę tylko powiedzieć, że do tej pory nie powstała w Radomiu trasa rowerowa, która łączyłaby chociaż jedno osiedle z centrum miasta. Więc jeszcze wiele przed nami - mówi Sebastian Pawłowski z Bractwa Rowerowego.
Żródło: Co Za Dzień, Dorota Trojanowska