Mamy więcej dróg rowerowych, ale jedna z nich jest... najkrótsza w Polsce, a inna wygląda jak polna miedza. Sprawdzamy, jak radomskim rowerzystom jeździ się po mieście.
W ostatnich miesiącach na radomskich ulicach widać wielu rowerzystów. Latem niektórzy mieszkańcy przesiadają się z samochodów i autobusów na ten szybki środek transportu, by nie stać w korkach.
Sprawdzamy, jak Radom wypada pod względem ułatwień dla cyklistów na tle innych polskich miast. Spotkani przez nas rowerzyści, twierdzą zgodnie, że jest coraz lepiej, jednak wytykają też pewne absurdy na trasach.
SĄ PLUSY...
Najważniejszym plusem, z którego cieszą się wszyscy nasi rozmówcy, jest to, że ścieżki rowerowe budowane są tylko z asfaltu. Przypomnijmy, że walka o to trwała aż kilka lat. Urzędnicy długo tkwili w błędnym przekonaniu, że do tego celu nadaje się tylko betonowa kostka.
- W ostatnich latach powstało kilka sporych odcinków dróg rowerowych. Wzorowo została zaprojektowana i wybudowana po północnej stronie alei Grzecznarowskiego. Ponadto przybywa bezpiecznych stojaków rowerowych – wylicza, ciesząc się z postępu Sebastian Pawłowski, kanclerz Bractwa Rowerowego w Radomiu.
Bractwo nawiązało także współpracę z Miejskim Zarządem Dróg i Komunikacji, który nadzoruje wszystkie inwestycje drogowe.
– Owocem naszych wspólnych rozmów i ustaleń, jest budowana droga rowerowa wzdłuż ulicy Głównej. W tym przypadku bardzo dobrze układa się nam współpraca z panem Leszkiem Kuną, który nadzoruje prace – mówi Sebastian Pawłowski.
...I MINUSY
Mimo widocznego postępu, nadal pozostaje wiele do zrobienia, by można było bezpiecznie jeździć rowerem po mieście i porównywać je na przykład do Gdańska.
- Najbardziej brakuje spójnej sieci ścieżek, która łączyłaby osiedla ze Śródmieściem. Nie ma też tras, które prowadziłyby poza miasto, na przykład w kierunku popularnych zalewów w Siczkach lub Domaniowie – mówi rowerzysta Damian Janiec.
Przedstawiciele Bractwa Rowerowego sporo zastrzeżeń mają do projektantów, którzy często popełniają liczne błędy. Kilka dni temu dostrzegli, że na światłach, które powstaną u zbiegu ulic Słowackiego i Malenickiej oraz Słowackiego, Idalińskiej i Skaryszewskiej nie przewidziano przejazdów przez ulicę Słowackiego.
Żeby przedostać się na drogę przebiegającą po drugiej stronie jezdni, rowerzysta będzie musiał zejść z jednośladu i przeprowadzić go przez pasy. - Wpłynęło do nas pismo w tej sprawie od Bractwa Rowerowego. Jest już rozpatrywane i niebawem wyślemy odpowiedź – poinformował nas Bartosz Rutkowski, rzecznik prasowy Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji w Radomiu.
Aleksander Bacciarelli, wicedyrektor do spraw dróg Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji w Radomiu:
- Planując remonty wszystkich ulic, zawsze uwzględniamy potrzeby rowerzystów. Nie wszędzie możemy wybudować drogę rowerową, bo na przeszkodzie pojawia się na przykład brak miejsca albo problemy z własnością terenu. Zdajemy sobie sprawę, że pozostaje jeszcze sporo do zrobienia, żeby miasto było w pełni przyjazne rowerzystom i będziemy do tego dążyć.
Gdzie spotkamy rowerowe absurdy?
1. Na drogę rowerową przy ulicy Toruńskiej można dostać się z jezdni przez wjazd przy skrzyżowaniu z ulicą Wierzbicką. Przed ulicą Limanowskiego już nie zjedziemy bezpiecznie, bo droga urywa się przed skrzyżowaniem.
2. Krótki odcinek trasy z czerwonego asfaltu powstał podczas remontu chodnika wzdłuż potoku Północnego, między ulicami Struga i Miłą. Nie jest on w ogóle oznakowany i zaczyna się z chodnika, daleko od jezdni.
3. Cykliści najwięcej złych słów kierują w stronę urzędników, którzy kilka lat temu oznakowali polną drogę od ulicy Kozienickiej (za wiaduktem). Miała być to trasa rekreacyjna do Jedlni-Letnisko, jednak jazda po wybojach i piachu nie należy do przyjemności.
4. Najkrótsza droga rowerowa znajduje się przy ulicy Dowkontta (przy kinie Helios). To praktycznie sam przejazd rowerowy przez jezdnie. Rowerzyści wciąż czekają na połączenie go z pobliską trasą przy ulicy Grzecznarowskiego.
Źródło: Marcin Walasik, Echo Dnia