Dziura w nawierzchni ścieżki rowerowej, latarnie na środku chodnika, tablice reklamowe, które ograniczają widoczność. Wszystko to na odebranej po remoncie ul. Warszawskiej. Larum podnieśli rowerzyści, drogowcy proponują spotkanie i obiecują, że usterki będą naprawione.
Remont ulicy trwał osiem miesięcy, w czwartek był odbiór techniczny. Informacja o tym, że prace oficjalnie się zakończyły i ulica została odebrana, pojawiła się m.in. na stronie miasta. Jednak już w następnych dniach rowerzyści i piesi zwrócili uwagę na wiele niedociągnięć.
- Jak już robić i wydawać tyle pieniędzy, to robić to dobrze. Na odcinku od wiaduktu nad ul. Szarych Szeregów w kierunku centrum chodnik jest poprowadzony bezpośrednio przy ulicy, nie ma żadnego, choćby kilkudziesięciocentymetrowego trawnika - mówi mieszkająca w pobliżu kobieta. - W dodatku na środku chodnika są... lampy. Pieszy musi lawirować między nimi. Tymczasem po drugiej stronie chodnika jest ścieżka rowerowa. Bardzo mnie to zdziwiło, bo jednak więcej jest pieszych niż rowerzystów. Spacerowicze będą w tym miejscu wychodzić na ścieżkę rowerową, bo kto będzie chciał przechadzać się zaraz przy ulicy i to jeszcze slalomem między lampami? - pyta.
- Latarnie stoją na środku, piesi, np. rodzice z dziećmi w wózkach, nie będą mieli możliwości przejechania chodnikiem - mówi. - Poza tym pieszy nie lubi być w kleszczach między pędzącym samochodem, a często szybko jadącym rowerzystą, dlatego chodnik powinien być bliżej budynków, a droga rowerowa przy jezdni.
Pawłowski zwraca też uwagę na jakość znaków poziomych. - Na jednej z ulic zostały namalowane, ale później nie wiadomo, dlaczego zostały zamalowane - mówi. - Najbardziej absurdalnie są namalowane przy wiadukcie nad ul. Szarych Szeregów. Na dwóch zjazdach są namalowane w dwóch wersjach - dobrze i źle, na trzecim nie ma ich wcale.
Nieprawidłowo są postawione znaki pionowe. Nie przestawiono też tablic reklamowych, które po remoncie znalazły się w skrajni jezdni.
- Przepisy mówią wyraźnie, że tablica musi być odsunięta o co najmniej 20 cm od skrajni jezdni i być na wysokości co najmniej 2,5 m - wyjaśnia Pawłowski. - Reklama na wysokości ul. Klejowej stoi zbyt blisko. Rowerzysta może się o nią uderzyć.
Najniebezpieczniejszy może okazać się zbyt daleko pociągnięty odcinek ścieżki na odcinku od ul. Klejowej do Rybnej w kierunku centrum. Widoczność ogranicza stojący na skrzyżowaniu dom, przy którym jest ciąg pieszo-rowerowy. Tam pierwszeństwo mają piechurzy.
Największa niespodzianka czeka na rowerzystów przy ul. Klejowej. Tam na ścieżce jest dziura o średnicy ok. 70 cm. Przed wjechaniem w nią ostrzega metalowy pręt i zawiązane na nim biało-czerwone taśmy.
Dlaczego Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji odebrał taką fuszerkę? - pytamy Aleksandra Bacciarellego, zastępcę dyrektora odpowiedzialnego za drogi.
- Rzeczywiście, jest tam kilka niedociągnięć - przyznaje. - Dziura w nawierzchni to wina gazowni, która rozgrzebała ją zaraz po odbiorze, bo podobno doszło do awarii. Firmie, która malowała oznakowanie poziome nie sprzyjała pogoda, długo było zimno i mokro. Ostatecznie malowali znaki w sobotę i niedzielę, kiedy nasi pracownicy nie mogli ich nadzorować. W kilku miejscach są braki, ale to sprawa, która będzie wyjaśniona, a oznaczenia poprawione.
Zdaniem wicedyrektora znikną też tablice reklamowe, które stoją w niewłaściwych miejscach.
- Już wystąpiliśmy o to do ich właścicieli, ale nie zareagowali - mówi. Teraz wysłaliśmy do nich drugie pismo z ponagleniem i informacją, że jeśli się nie dostosują to zostaną ukarani.
Na pewno z chodnika nie znikną latarnie.
- To duża i ważna ulica, chcieliśmy żeby miała reprezentacyjny wygląd, więc zdecydowaliśmy, że latarnie powinny stać w jednym ciągu - mówi. - Wtedy ulica lepiej się prezentuje.
A co z bezpieczeństwem? Czy jest mniej ważne niż estetyka? - Tam przecież nie ma dużego ruchu pieszego, stoją pojedyncze domki - wylicza Bacciarelli. - A matkom pozostaje ścieżka rowerowa. Spokojnie mogą nią przejechać, tylko powinny się rozejrzeć czy nie nadjeżdża właśnie rowerzysta - podsumowuje.
Dyrektor dodaje, że jeszcze w tym tygodniu odpowiedzialni za odbiór spotkają się z rowerzystami, żeby wyciągnąć wnioski.
Warszawską remontowała kielecka firma Trakt. Prace kosztowały prawie 11 mln zł, 80 proc. tej sumy miasto dostało z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego.
Żródło: Katrzyna Ludwińska, Gazeta Wyborcza