2008-09-30
Uczniowie chcą dojeżdżać na zajęcia na rowerach, ale w radomskich szkołach próżno szukać stojaków. Obietnica ich zdobycia pojawiła się za to w "programach wyborczych" kandydatów do samorządów szkolnych
Na rowerze jeździmy już nie tylko dla przyjemności. Coraz częściej dojeżdżamy nim do pracy lub szkoły. Problemem jest brak stojaków.
- Codziennie jeżdżę rowerem po mieście. Ale w szkole nie mam go gdzie przypiąć - mówi Maciej Nadgrodkiewicz z II LO im. M. Konopnickiej. - A mógłbym dojeżdżać do szkoły przez cały rok, jeśli oczywiście nie byłoby śniegu do kolan - dodaje. Chłopak wpadł na pomysł poszukania sponsora stojaków. Wysłał listy z prośbą do wielu firm, żadna z nich jednak nie odpowiedziała.
Na rowerze chciałby codziennie dojeżdżać na lekcje także Michał Żłobecki z VI LO im. Jana Kochanowskiego. - Teraz czasem zostawiamy rowery w takiej klatce, ale klucz do niej ma samorząd szkolny. Niestety czasem trudno jest znaleźć osobę, która go akurat ma przy sobie - tłumaczy Michał. - A do tego mieści się tam tylko kilka rowerów - dodaje.
Michał tłumaczy, że podróżowanie rowerem to dla niego duża oszczędność czasu i pieniędzy - nawet 40 zł miesięcznie, bo tyle kosztuje miesięczny bilet autobusowy.
- Akurat mamy wybory na prezydenta samorządu uczniowskiego. Kandydaci zauważyli problem i poruszają go w swoich kampaniach wyborczych - mówi Romuald Lis, dyrektor "Kochanowskiego". - Szkoła obecnie nie ma na ten cel pieniędzy, ale trzeba będzie wspólnie poszukać rozwiązania - dodaje.
Stojaki rowerowe chcą też mieć uczniowie podstawówek. Znalazły się też w "programie przedwyborczym" Janka z PSP nr 34, który wystartował w wyborach do samorządu szkolnego. Ten punkt bardzo spodobał się koleżankom i kolegom, i Janek kilka dni temu został przewodniczącym. - W ubiegłym roku wiele osób zdało na kartę rowerową i wpadłem na pomysł, że stojaki bardzo by się przydały. Pomysł wszystkim się spodobał - mówi Janek.
W innych szkołach też nie ma stojaków. Jak sobie radzą uczniowie? - Zostawiają rowery w takiej kanciapie. Ale to jest niewygodne, bo muszą wprowadzać rower do budynku - mówi Anna Łapieniecka, dyrektorka II LO im. Marii Konopnickiej. - Ale nawiązałam już kontakt z firmą, która produkuje stojaki. Za jakiś czas będzie u nas miejsce na co najmniej 50 rowerów - zapewnia. Dyrektorka na razie nie wie, ile będzie kosztować "parking" dla jednośladów. Deklaruje, że kiedy staną tuż przed szkołą, sama zacznie dojeżdżać do pracy na dwóch kółkach.
Jedną z nielicznych szkół w Radomiu, gdzie stojaki na rowery nie są żadną nowością, jest I LO im. Mikołaja Kopernika. Uczniowie i nauczyciele swoje dwa kółka mogą bezpiecznie zostawiać już od dwóch lat. - Teren naszej szkoły jest w zasięgu monitoringu miejskiego, więc jest tam naprawdę bezpiecznie - mówi Agnieszka Ścieglińska, dyrektorka I LO.
Ile szkołę kosztowały stojaki? Okazuje się, że prawie nic. Z różnych elementów pozostałych po remoncie wykonał je za darmo konserwator szkolny. Zapłacić trzeba było jedynie za puszkę farby, którą pomalowano konstrukcję.
Chociaż nie w każdej szkole jest gdzie zostawić swoje dwa kółka, to dyrektorzy są zgodni, że wśród młodych ludzi powinno się propagować jazdę na rowerach i zdrowy tryb życia.