2008-09-19
Europejski Dzień bez Samochodu ma zachęcić mieszkańców miast do korzystania z innych form komunikacji. Jednak w Radomiu nie jest to łatwe…
Poniedziałek, 22 września, na całym kontynencie obchodzony jest jako dzień bez samochodu. Przez 24 godziny centra wielu miast będą zamknięte dla ruchu.
Idea takiego święta narodziła się w 1998 r. we Francji. Cele kampanii to przekonanie Europejczyków do alternatywnych środków komunikacji, promocja transportu publicznego oraz pokazanie, że życie w mieście bez samochodu jest nie tylko możliwe, ale także o wiele przyjemniejsze i bezpieczniejsze. Dowód? Więcej osób umiera w wyniku zatrucia spalinami samochodowymi niż z powodu wypadków drogowych – wynika z raportów Światowej Organizacji Zdrowia.
Problemów nie brakuje
W obchody dnia bez samochodu po raz kolejny włączył się również Radom. Na placu przed pomnikiem Jana Kochanowskiego zostanie zorganizowana wystawa autobusów napędzanych gazem ziemnym. Po naszym mieście jeździ już sporo takich „ekologicznych” pojazdów. 22 września w radomskich autobusach studenci Wyższej Szkoły Handlowej przeprowadzą ankiety dotyczące alternatywnych środków komunikacji.
Popołudnie będzie poświęcone cyklistom. Zaplanowano pokaz mody rowerowej a także przejazd ulicami miasta. To właśnie rowerzyści mają poczuć się dowartościowani w czasie dnia bez samochodu. Szczególnie, że codziennie muszą borykać się z wieloma problemami. Radom trudno bowiem nazwać miastem przyjaznym miłośnikom dwóch kółek. Brakuje wyznaczonych ścieżek, stojaków, natomiast kierowcy często traktują ich jak intruzów, a nie pełnoprawnych uczestników ruchu drogowego.
Bez rozmachu?
– Cieszę się, że obchodzimy dzień bez samochodu. Jednak w innych miastach rozmach jest większy. Na jeden dzień zamykane są główne ulice a komunikacją miejską można jeździć za darmo – mówi Sebastian Pawłowski, kanclerz Bractwa Rowerowego. Gdy dwa lata temu proponował zamknięcie na jeden dzień placu Kazimierza Wielkiego, usłyszał, że „spowoduje to paraliż komunikacyjny”. Jednak niedługo później ta część miasta stała się wielkim placem budowy a samochody przez wiele miesięcy musiały ją omijać. – I kataklizmu nie było – twierdzi Sebastian Pawłowski.
Choć docenia zaangażowanie władz miasta w organizowanie dnia bez samochodu, nie ukrywa, że marzyłoby mu się przeniesienie tej przyjaznej atmosfery na pozostałą część roku. – Na przykład, gdy planowane są kolejne inwestycje drogowe. Wtedy, niestety, często zapomina się o rowerzystach – przekonuje Sebastian Pawłowski.
Wzory z Europy
Rowerzyści chcą, by w Radomiu nawiązywano do najlepszych wzorców europejskich. Przykłady takich krajów jak Dania czy Holandia pokazują, że, kiedy stworzy się odpowiednie warunki, wiele osób przesiada się z aut na rowery i w ten sposób dojeżdża do pracy czy szkoły.
Niektórzy mieszkańcy naszego miasta wbrew przeciwnościom też wybierają taką formę transportu. – Kiedyś pod moją pracą stał jeden, dwa rowery. Teraz bywa ich nawet sześć. Widać postęp – śmieje się Pawłowski.
Źródło: Rafał Natroski, 7 Dni Radom