Rowerzyści sami posprzątali trasę na Borkach
Młodzi ludzie z Bractwa Rowerowego wzięli utrzymanie ścieżek w swoje ręce. Czy będą się tym zajmować już na stałe?
- Nie będziemy tygodniami czekać aż ktoś zadba o ścieżkę rowerową nad zalewem na Borkach - powiedzieli Marcin Walasik i Karol Wieczorek z Bractwa Rowerowego. Sami wzięli się za sprzątanie drogi od ulicy Suchej, bo zarządca terenu... nie ma odpowiedniej liczby ludzi.
Marcin Walasik i Karol Wieczorek z Bractwa Rowerowego od kilku tygodni prowadzili rozmowy w sprawie doprowadzenia do porządku otoczenia ścieżki rowerowej nad zalewem na Borkach. Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, który jest zarządcą terenu, po wizycie członków Bractwa przyciął gałęzie przy ścieżce, ale nie na całej długości.
WYSTARCZYŁA IM GODZINA
- W najbardziej zaniedbanym miejscu, przy ulicy Suchej, nad ścieżką gałęzie wisiały tak nisko, że idący człowiek musi schylać głowę - opowiada Marcin Walasik. - Dlatego postanowiliśmy nie czekać na pracowników ośrodka, tylko sami zabrać się do pracy.
Już po godzinie pracy łopatą i sekatorem widać było efekty. - Na ścieżce wyrosła trawa, a krzaki "wchodziły” na drogę. Niektóre gałęzie miały pół metra długości, więc trzeba było jeździć zygzakiem, żeby je ominąć - relacjonuje Karol Wieczorek. - Podcięliśmy krzewy, wykarczowaliśmy trawę i droga znów nadaje się do użytku. Widać nawet oznakowanie poziome wymalowane na kostce.
WRACA STARA IDEA
Kiedy Marcin i Karol wycinali krzewy, nad zalewem uwijali się pracownicy porządkowi. - Żaden z nich nie spytał, co tu robimy. Chyba powoli wraca idea czynów społecznych, bo jak sami nie wywalczymy swojego, to urzędnicy nic nie zrobią - smutno uśmiecha się Marcin. - Przydałoby się jeszcze pozamiatać ścieżkę, żeby rowerzyści nie ślizgali się po piachu.
ZA MAŁO LUDZI
O efekcie prac poinformowaliśmy Marka Kutkiewicza, kierownika ośrodka na Borkach, który ma za zadanie dbać o ścieżkę nad zalewem. - Przycinaliśmy gałęzie przy ścieżce, ale nie doszliśmy do końca. W ośrodku na Borkach mam tylko dwóch pracowników i to oni muszą dbać o czystość nad zalewem. Czasem drobne prace porządkowe wykonują u mnie więźniowie albo osoby przysłane przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, ale przecież nie każę im wycinać krzaków - tłumaczy Marek Kutkiewicz. - W sezonie letnim najpilniejsze prace to oczyszczanie zbiornika i plaży, dlatego cieszę się z inicjatywy młodych rowerzystów.
Źródło: Izabela Gajewska, Echo Dnia