Nietypowa podróż na jednym kółku. Maciej Grudniewski z Kozienic wybrał się w podróż z Krakowa do Częstochowy... monocyklem, czyli jednokołowym rowerem.
Pan Maciej uczy się w Krakowie w Szkole Aspirantów Państwowej Straży Pożarniczej. Kiedyś zobaczył, jak kolega jeździ monocyklem ulicami miasta, spodobało mu się i postanowił sam spróbować. - Do tej pory jeździłem w okolicach Krakowa, ale postanowiłem się sprawdzić i wypuściłem się w dalszą trasę - opowiada rowerzysta.
Za cel postawił sobie przejechanie w cztery dni 163-kilometrowego Szlaku Orlich Gniazd prowadzącego ze stolicy Małopolski do Częstochowy. Wyruszył w poniedziałek rano. - Pojazd jest przystosowany do jazdy terenowej, ma grube opony. Jechałem cztery dni. Dziennie pokonywałem ponad 40 kilometrów, w ostatni dzień trochę mniej - opowiada Grudniewski. Jaką prędkość osiąg jednokołowy rower? - Dosyć małą, porównywalną do wolnego biegu. Trochę wolniej jest, jak wspinam się pod górkę, za to szybciej, kiedy później zjeżdżam - mówi pan Maciej. Noce spędzał w miejscowościach mijanych po drodze, podróżował tylko w dzień. - Wstawałem skoro świt i wsiadałem na rower. Jechałem aż do do zmierzchu. Jednego dnia miałem stracha, bo jechałem przez las i już się bałem, że nie zdążę dojechać do Ogrodzieńca, gdzie miałem nocować. Ale na szczęście się udało - śmieje się Grudniewski.
Spotykani po drodze ludzie byli bardzo zaskoczeni widokiem dziwnego rowerzysty. - Ludzie wytrzeszczali oczy, czasami komentowali, dzieci pytały rodziców. Czasami słyszałem: "gdzie pan zgubił drugie kółko?" albo "o, biedny student, nie stać go na dwa kółka" - opowiada Grudniewski.
Źródło: Gazeta Wyborcza, Agnieszka Kępka