2006-10-20
Jego wysokość rower. Dwaj radomianie skonstruowali oryginalne pojazdy, którymi jeżdżą po ulicach miasta. Opowiedzieli nam o swoim niezwykłym pomyśle.
Kiedy jadą po parkowych alejkach na swych jednośladach, oglądają się za nimi wszyscy przechodnie. Nic dziwnego, bo rowery skonstruowane przez dwóch radomian mają ponad półtora metra wysokości.
Michał Sołśnia jest plastykiem, Szymon Wykrota - fotografem. Obaj twierdzą zgodnie, że od dzieciństwa kochają rowery, zwłaszcza te nietypowe. Niedawno każdy z nich zbudował sobie model, który u innych rowerzystów budzi zazdrość i podziw.
ZE SKRZYDŁAMI I NA KÓŁKACH
Pomysł zbudowania roweru innego niż wszystkie narodził się w głowie Michała już kilka lat temu, kiedy by studentem Katedry Sztuki Politechniki Radomskiej. - Projektowałem wtedy latające rowery - wspomina. - Skrzydła przyczepione do konstrukcji były napędzane przez zwykłe pedałowanie. Rower nie latał, ale robił olbrzymie wrażenie.
Kilka tygodni temu, tuż przed Europejskim Dniu Bez Samochodu, obchodzonym w tym roku 22 września, dwaj radomianie postanowili zbudować coś innego. - Chcieliśmy uczcić to święto prezentacją czegoś, co na Zachodzie jest dość popularne, a w Polsce prawie nie znane - mówi Szymon Wykrota. - Dlatego zbudowaliśmy rowery wyższe od normalnych o kilkadziesiąt centymetrów.
RAMY NA WAGĘ ZŁOTA
Zbudowanie półtorametrowego roweru nie jest pracochłonne ani trudne, ale konstruktorom nie udało się przygotować wehikułów na 22 września. - Cały problem polega na zgromadzeniu odpowiednich części - twierdzi Szymon. - Do każdego roweru potrzebne są dwie ramy. To ich zdobycie zajęło nam najwięcej czasu. Bardzo pomogli nam znajomi, którzy odgrzebali w swoich piwnicach i na strychach stare, niepotrzebne części rowerowe. Bez ich pomocy te nietypowe sprzęty by nie powstały.
Ramy wystarczy tylko w odpowiedni sposób zespawać. Rower Szymona powstał z dwóch popularnych „górali”, Michała z „wyścigówki” i Waganta. - Jeśli wszystko jest wcześniej przygotowane, to na skonstruowanie roweru wystarczy jeden dzień - mówi Michał.
BEZ HAMULCÓW
Po raz pierwszy rowery zostały zaprezentowane na początku października podczas Zrywu Sztuki, imprezy organizowanej przez Stowarzyszenie „Rwańska 7”. Od razu wzbudziły podziw i ogromne zainteresowanie.
- Ciekawe, jak się na to wsiada - szeptają między sobą przechodnie, kiedy widzą rowerzystów prowadzących swoje jednoślady. - Pewnie nie da się na tym jeździć.
- Oczywiście, że się da! - stwierdza Szymon i na potwierdzenie tego zatrzymuje się przy pierwszej ławce. - Niestety do wsiadania potrzebne jest jakieś podwyższenie. Chwilę później mknie po deptaku. Teraz nie ma już osoby, która nie obejrzałaby się na widok tego dziwnego pojazdu. Niestety jazda nie trwa zbyt długo. - Nie mam hamulców - przyznaje rowerzysta. - Jeśli chcę się zatrzymać, muszę zeskoczyć.
Rower Michała też ma pewne mankamenty. - Mam tylko przedni hamulec - wylicza. - Powinienem też pomyśleć o wymianie przedniego koła na mniejsze, żeby przesunąć środek ciężkości do przodu. Rower będzie wtedy stabilniejszy.
WYŚCIGI NA TRÓJKOŁOWCACH
Już teraz Michał i Szymon myślą o kolejnych konstrukcjach. - Ja przygotowuję się do budowy szerokiego trzykołowca - zdradza Szymon. Michał też myśli o rowerze na trzech kółkach. - Chciałbym zbudować coś o podobnej wysokości - mówi, pokazując półtorametrową wyścigówkę. - Dwa koła z tyłu zapewnią odpowiednią stabilność.
Mężczyźni chcą rozpropagować ideę wielkich rowerów w całym Radomiu. Kiedy tylko pojazdy zostaną dopracowane, będą ozdobą Mas Krytycznych, czyli comiesięcznych przejazdów rowerzystów ulicami miasta. Ale plany ich twórców sięgają dalej.
- W przyszłym roku zorganizujemy wyścig na olbrzymach, albo tor przeszkód rower-gigant - planuje Szymon. - Zabawa będzie wielka, tak jak rowery.
Źródło: Katarzyna Ludwińska, Echo Dnia