English Fran�ais Deutsch Espanol Italiano Russkij


ZAMIAST 1000 SŁÓW



ZŁOTE MYŚLI oraz OBIETNICE RADOMSKICH URZĘDNIKÓW

"...Dopiero niedawno został uzupełniony - mówi Tatiana Bujanowska, dyrektor Miejskiej Pracowni Urbanistycznej. Ścieżka przy nowej Maratońskiej ma powstać jeszcze tego lata [2006]..."
Źródło: Gazeta Wyborcza 5 VII 2006

DROGI ROWEROWE W RADOMIU






Aktualności

2004-07-21
Bracia już wrócili ze Szwajcarii, skrótowy opis wyprawy możecie już przeczytać. Wkrótce obszerniejsza relacja oraz zdjęcia.

Rozmowa z Łukaszem Zaborowskim, organizatorem rowerowej wyprawy przez Szwajcarię, Austrię, Lichtenstein i Włochy

Przejechali rowerami 1100 kilometrów przez Szwajcarię, Austrię, Lichtenstein i Włochy. Największe wrażenie zrobił na nich Zermatt - szwajcarski kurort, w którym nie ma pojazdów z silnikami spalinowymi
Paweł Matracki: Wspaniały pomysł na wakacje. Pewnie kosztowny? Łukasz Zaborowski, organizator wyprawy, skarbnik Bractwa Rowerowego: Nie. Kosztowało to każdego z nas po około 500 złotych. Za te pieniądze kupiliśmy bilety na pociąg i opłaciliśmy wyżywienie. Spaliśmy w śpiworach na karimatach pod gołym niebem. No może nie dosłownie. Gdy zanosiło się na deszczową noc spędzaliśmy ją pod wiatami przy halach, w podcieniach kościołów. Nigdy w centrum wielkich miast, zawsze w ustronnych miejscach.
Czyli tylko część wyprawy spędziliście na dwóch kółkach?
- Tak. Przez Polskę do Niemiec dotarliśmy koleją. W Konstancji na jeziorem Bodeńskim przesiedliśmy się na rowery.
Jaką trasą jechaliście?
- W Szwajcarii przez kantony: Turgowia, Sankt Gallen, Appenzell, Gryzonia, Uri i Wallis. W Austrii jechaliśmy przez Foralberg i Tyrol, we Włoszech - Piemont, Lombardię i Ligurię. Z Włoch wracaliśmy przez Niemcy do Polski koleją.
Jaki dystans pokonaliście na rowerach?
- Około 1100 kilometrów.
Czy na taką wyprawę potrzebny jest specjalistyczny sprzęt, przygotowanie kondycyjne?
- Jechaliśmy na rowerach trekingowych. Taki dystans pokona każdy, kto jest w miarę dobrej kondycji. Dziennie przejeżdżaliśmy około 90 km. Były trudne momenty, np. przełęcze. Najgorzej jechało się przez przełęcz Furka w Szwajcarii.
Co było celem waszej wyprawy?
- Chcieliśmy przejechać przez najwyższą partię Alp szwajcarskich, zwiedzić Zermatt. To niezwykłe miasteczko wielkości Krynicy Górskiej, kurort, w którym obowiązuje zakaz poruszania się pojazdami z silnikami spalinowymi. Ludzie jeżdżą tam na rowerach, elektrycznymi autobusami albo taksówkami z napędem elektrycznym. We Włoszech z kolei celem była Genua.
Jakie wrażenia?
- Po pierwsze niesamowita sieć dróg rowerowych w Szwajcarii. Prowadzą głównie między miastami. W miastach nie ma to sensu, bo duże obszary są zamknięte dla ruchu samochodowego, a przez to rowerzysta czuje się jakby miał do dyspozycji nie tylko sieć dróg rowerowych ale całe rowerowe miasto. Poza tym ludzie mają szacunek dla prawa. Respektują przepisy, cyklista nie czuje się zagrożony.
Mieliście jakieś niezwykłe przygody, problemy techniczne?
- Nie. Jeden zerwany łańcuch i jedna przebita opona to nic na taki dystans.
Najpiękniejsze miejsce, jakie widziałeś podczas wyprawy?
- Widok szczytu Matterhorn liczącego ponad 4 tys. metrów. No i obejrzenie z bliska lodowca, z którego bierze początek Rodan.
Wyprawa trwała od 3 do 19 lipca. Prócz Łukasza wzięli w niej udział: Grzegorz Ziętek, Dariusz Stanik, Marek Korzeński i Tomasz Zaborowski.

GW, Paweł Matracki





Książka 'Radom-Jerozolima. Pielgrzymka Bractwa Rowerowego' - już w sprzedaży >>>

Stojaki rowerowe



Znasz miejsce, gdzie warto postawić taki stojak?
Napisz do nas, pomożemy Ci przekonać dyrektora szkoły, banku czy właściciela kawiarni do zainwestowania w takie urządzenie.



Pomoc techniczna, cennik oraz zamówienia:
PPUH CHEMOREMONT sp. z o.o.
ul. Tokarska 3
26-600 Radom
tel. 606 393 718


CZY WIESZ ŻE ...

DIESEL JEST WINNY ASTMIE
czytaj więcej »





| bractwo | pisma | wyprawy bractwa | forum | turystyka | przyjazne miejsca | szprychy i linki | stojaki na rowery | kontakt |
| powrót do strony głównej | dodaj do ulubionych |