2006-05-22
Rozmowa z Wojciechem Nowakowskim, radomskim cyklistą.

Wojciech Nowakowski od prawie 42 lat niestrudzenie zwiedza Polskę na rowerze. Pochodzi z Radomia. Bierze udział w wielu rajdach, współpracuje z młodzieżą z Ośrodka Szkolno-Wychowawczego, z którą jeździ na liczne wycieczki. Dopiero co wrócił z podróży Szlakiem Wielkiej Wojny, a już szykuje się na kolejną wyprawę.

Monika Maja Borysiewicz:
Kiedy zaczęła się Pana przygoda z rowerem?
Wojciech Nowakowski:
Na takie dłuższe trasy zacząłem jeździć w wieku 17 lat. Ale Polskę chciałem zwiedzać jeszcze wcześniej. Po prostu pomyślałem, że w naszym kraju jest tyle ciekawych zabytków i pięknych miejsc. W 1964 r. zapisałem się do Polskiego Związku Kolarzy, a od 1968 r. należę do PTTK. Stopniowo zacząłem zdobywać specjalne odznaki. Co to za odznaki i jak można je zdobyć?
- Są to Kolarskie Odznaki Turystyczne: złote, srebrne, brązowe, duże i małe. Przyznaje je Zarząd główny PTTK. Warunki określa regulamin. Jest to pewna ilość punktów, które zdobywa się, uczestnicząc w różnych imprezach turystyczno-kolarskich. Np. trzeba przejechać trasę i zwiedzić muzea albo parki narodowe czy krajobrazowe. Należy to jeszcze udokumentować, np. pieczątką w specjalnej książeczce kolarskiej czy robiąc zdjęcie siebie albo roweru na tle konkretnego obiektu. Mam już 12 takich książeczek. Dokumentują przejechanie ponad 50 tys. km. To w sumie półtora obwodu Ziemi!
Gdzie Pan był ostatnio?
- To była trasa Czerwińsk - Golub Dobrzyń, około 600 km, pod nazwą Szlakiem Wielkiej Wojny 1409-11. To bardzo daleko.
Ile czasu Pan jechał?
- Robiłem nie mniej niż 100 km dziennie. Czyli zajęło mi to około pięciu dni. Ale sama jazda tak by nie cieszyła, gdyby nie zwiedzanie.
Jakie obiekty zrobiły na Panu największe wrażenie?
- W Golubiu jest zamek krzyżacki, który ma ponad 500 lat. Na trasie Szlakiem Zamków Gotyckich, którą przejechałem, najbardziej podobały mi się zamki w Lidzbarku Warmińskim, Nidzicy, Ostródzie, Bytowie, no i oczywiście w Malborku. Ten zawsze robi na mnie wrażenie. W Pieniężnie zwiedziłem muzeum etnograficzne, które zebrali werbiści, przebywając na misjach. Eksponaty pochodzą z Azji, Afryki, Oceanii. Z kolei w Felicjanowie koło Płocka jest piękny klasztor Mariawitek. Wokół kompletne pustkowie, a pośrodku ten klasztor, kaplica i przepiękny ogród. Zwiedziłem też zakład odlewniczy Felczyńskich w Przemyślu. Odlano tam największy dzwon w Polsce, większy niż Zygmunt. Waży 11 ton i 60 kg. Pojechał do bazyliki w Licheniu.
Jakie są Pana najbliższe plany?
- Teraz czeka mnie jeszcze Kolarski Rajd Dookoła Polski, to łącznie 3522 km, ponad 130 miejscowości. Zacznę jechać na zachód, będzie łatwiej z wiatrem w plecy.
Dokąd chciałby Pan pojechać najbardziej?
- Kiedyś byłem w La Salette, we Francji. Na płaskowyżu mieści się klasztor i sanktuarium Matki Boskiej. Wokół rozciągają się szczyty. Szosa jest przejezdna tylko w lecie. Chciałbym tam się jeszcze wybrać, tym razem na rowerze.

Źródło: Gazeta Wyborcza, Monika Borysiewicz