Magistrat i Europejski Dzień bez Samochodu. Z okazji Europejskiego Dnia bez Samochodu w Radomiu odbędzie się... Masa Krytyczna z udziałem przedstawicieli władz miasta. - Na więcej nas nie stać - mówią w magistracie. - Absurd. By przystąpić do kampanii, nie potrzeba pieniędzy - mówi jej koordynator Rafał Górski.
Europejski Dzień bez Samochodu (EDbS) obchodzony jest 22 września. Ma na celu uświadomienie mieszkańcom dużych miast, że auto nie musi być jedynym środkiem transportu, warto jeździć rowerem i chodzić pieszo, oszczędzając w ten sposób środowisko naturalne. Już nie popieramy Pomysł o przystąpieniu Radomia do obchodów podsunęło magistratowi Bractwo Rowerowe. W kwietniu władze zdecydowały, że będziemy obchodzić EDbS. - To inicjatywa godna poparcia - słyszeliśmy wtedy od Marzeny Kędry-Podlipniak, rzeczniczki prezydenta. Deklaracje uczestnictwa w EDbS składa się do 10 września w Instytucie Spraw Obywatelskich w Łodzi. W lipcu magistrat, podobnie jak wszystkie miasta w Polsce, dostał z ISO apel ministra środowiska i komisarza europejskiego ds. środowiska o przystąpienie do obchodów. Wczoraj zapytaliśmy, jak w Radomiu wyglądają przygotowania. Marzena Kędra-Podlipniak odpowiedziała nam: - Nie przystępujemy do kampanii. Dzień bez samochodu będziemy obchodzić jedynie w wymiarze symbolicznym. Odbędzie się Masa Krytyczna, w której wezmą udział przedstawiciele władz miasta. Na inne inicjatywy nie ma pieniędzy. Do wyboru dwie formy - Absurd. Chyba nikt z radomskich urzędników nie wszedł na internetową stronę EDbS, by poznać zasady uczestnictwa - mówi Rafał Górski, koordynator kampanii. Dodaje, że także nikt z Radomia nie telefonował. - Są dwie formy uczestnictwa w akcji: miasto uczestniczące i miasto wspierające. Pierwsza forma wiąże się z przystąpieniem do Europejskiego Tygodnia Zrównoważonego Transportu. Tu rzeczywiście trzeba zainwestować - wyjaśnia Górski. Np. w budowę ścieżki rowerowej, zainstalowanie stojaków na rowery, wytyczenie nowych przystanków autobusowych, by było wygodniej dojeżdżać. W tym roku w Radomiu wybudowano ścieżkę rowerową na ul. Chrobrego, w centrum stanęło kilkanaście stojaków. Czy mogłyby być "aportem" w kampanii. - Jasne! Wystarczyło zadzwonić do nas i zapytać, czy to inicjatywy wystarczające, żeby znaleźć się w gronie miast uczestników - mówi Górski. Bez żadnych inwestycji mogliśmy za to stać się miastem wspierającym. Dostalibyśmy od ISO materiały promocyjne: logo kampanii i elementy graficzne do wykorzystywanie przez magistrat, plakat "Do pracy bez samochodu" (to hasło tegorocznej kampanii), spot telewizyjny do prezentacji w lokalnych programach, dżingiel radiowy i piosenkę "Dzień bez samochodu" do wykorzystania w lokalnych stacjach radiowych. - Przy ich pomocy bez pieniędzy jedna osoba w jeden dzień mogłaby zrobić taką akcję, która odbiłaby się szerokim echem w całym mieście - uważa Górski. Dla "Gazety" Sebastian Pawłowski, Bractwo Rowerowe 30 marca złożyliśmy pismo w urzędzie, by prezydenci zainteresowali się tematem. Obiecywaliśmy pomoc. W środę poproszono mnie do magistratu, by ustalić, co wspólnie zrobimy. Byłem zdziwiony. Teraz? Na dwa tygodnie przed terminem złożenia deklaracji? Podziękowałem. Przepraszano mnie. Za co, po co? Za niekompetentnych urzędników? Gdybym miał firmę, a w niej takich ludzi, szybko bym z nich zrezygnował. Szkoda. W mieście mogłoby się coś dziać, byłaby to też forma promocji.
Źródło: Gazeta Wyborcza, Paweł Matracki