Ulica w Radomiu ma nowego patrona. Nazwali ją "Aleją Niedotrzymanych Obietnic".
Patron jest nowy, ale ulica nowa nie jest. W dodatku mieszkańcy i rowerzyści skarżą się od dawna na to, w jakim jest stanie.
We wtorek Bractwo Rowerowe, działające w Radomiu nie tylko na rzecz rowerzystów, ale też pieszych, opublikowało w mediach społecznościowych informację, że ufundowało tablicę "z prawidłową nazwą ul. Szarych Szeregów". Od teraz to "Aleja Niedotrzymanych Obietnic". To, jak wskazują społecznicy, wyraz ich protestu z powodu niezrealizowania zwycięskiego projektu z budżetu obywatelskiego dla tej ulicy, który swoimi głosami poparli mieszkańcy.
"Aleja Niedotrzymanych Obietnic" w Radomiu. Chodnika nie ma od 30 lat
Tabliczka z nazwą ulicy długo nie przetrwała. Gdy na miejsce pojechał fotoreporter "Wyborczej", znaku już nie było.
- W 2021 roku w ramach budżetu obywatelskiego złożyliśmy i wygraliśmy projekt dotyczący budowy chodnika i drogi dla rowerów po zachodniej stronie ul. Szarych Szeregów. To tędy prowadzi najkrótsze połączenie z dzielnicy Kaptur, zarówno do śródmieścia, jak i do przystanku autobusowego linii 11. Z niewiadomych przyczyn, ponad 30 lat temu podczas budowy ulicy, chodnik powstał tylko po stronie Oboziska - przypomina Sebastian Pawłowski, kanclerz Bractwa Rowerowego.
Wylicza też, że mieszkańcy Kaptura, żeby skorzystać z chodnika, muszą cofnąć się kilkaset metrów wydeptaną ścieżką do kładki na wysokości ul. Różanej. A jak widać na zdjęciach, dzika ścieżka prowadzi przy samym krawężniku ruchliwej ulicy.
Społecznicy: "Chcemy wyciągnąć mieszkańców z błota"
- Naszym projektem chcemy wyciągnąć mieszkańców z błota, po którym muszą chodzić, żeby załatwić swoje codzienne sprawy. Liczyliśmy, że skoro nie da się zrealizować czterech zadań z tegorocznego budżetu obywatelskiego, to za zapisane w budżecie miasta środki zostaną wykonane zadania zaległe, które mają przecież już wszelkie zgody. Mimo naszych próśb tak się nie stało - przekonuje Sebastian Pawłowski.
Przypomnijmy, że zwycięski projekt znalazł się w kategorii do 600 tys. zł. Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji w Radomiu ogłosił, a później unieważnił przetarg, dlatego, że najwyżej oceniona przez nich oferta nie mieściła się w progu cenowym - firma Drobet swoje prace wyceniła wówczas na blisko 713 tys. zł, a MZDiK na prace zabezpieczył 470 tys. zł. Społecznikom instytucja przekazała, że nie jest w stanie zwiększyć środków do kwoty zaoferowanej przez firmę.
Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji oczekiwał od przyszłego wykonawcy przeprowadzenia robót rozbiórkowych nawierzchni z elementów betonowych, wykonanie podbudowy oraz nawierzchni drogi dla pieszych i rowerzystów z betonu asfaltowego oraz przeprowadzenia wszelkie robót wykończeniowych - od zabezpieczenia podziemnych instalacji po wykonanie oznakowania pionowego oraz poziomego i posadzenie zieleni.
- Tak naprawdę źle wycenili projekt. Pojawiały się argumenty, że to przez naszą błędną wycenę (wpisaliśmy 500 tys.), ale my przecież możemy się nie znać, a projekty poprawnie muszą wycenić pracownicy MZDiK - komentuje Pawłowski.
Kanclerz Bractwa Rowerowego przekonuje, że miasto miało dwie możliwości. - Mogli albo dołożyć pieniądze w ubiegłym roku, albo wykonać projekt teraz z 1,2 mln zł przewidzianych na realizację tegorocznego rowerowego budżetu obywatelskiego. Efekt jest taki, że pierwszy raz od chyba 15 lat nie powstanie ani jeden metr drogi dla rowerów w Radomiu - wylicza Sebastian Pawłowski.
To kolejna akcja tablicowa społeczników w Radomiu
Społecznicy już w przeszłości sięgali w sprawach najbardziej pilnych po tę formę zwrócenia uwagi władz miasta i mieszkańców na największe komunikacyjne ich zdaniem absurdy. Ostatnio stawiali znak "punktu teleportacji" obok ścieżki rowerowej przy ul. 11 Listopada, o czym informowaliśmy.
- Pierwsza akcja tablicowa dotyczyła punktu teleportacyjnego na ul. Kozienickiej, gdzie podczas remontu ulicy droga dla rowerów kończyła się kilkadziesiąt metrów przed skrzyżowaniem. Ta niedogodność została usunięta kilka lat później podczas budowy ronda Popiełuszki. Kolejna dotyczyła remontu schodów prowadzących od Rynku przez Bramę Krakowską do ul. Wałowej. Tam nie pomyślano zarówno o rowerzystach, jak i osobach o ograniczonej sprawności ruchowej i nie dobudowano pochylni. Na jej wykonanie ciągle czekamy - wylicza Pawłowski.