1,8 tys. zł miesięcznie przez trzy i pół roku. Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji słono płaci za magazynowanie rowerów miejskich. Dziś ponad 250 jednośladów nie pasuje do nowoczesnych systemów wypożyczeń. Czy warto je jeszcze trzymać?

Radomianie mogli korzystać z rowerów miejskich przez trzy sezony – od 2017 do 2019 r. Radomski Rower Miejski cieszył się bardzo dużym zainteresowaniem w pierwszym sezonie, gdy 255 rowerów, w tym trzy tandemy i dwa cargo, wypożyczono 133 tys. razy. Potem liczba wypożyczeń spadała, przede wszystkim przez fatalny stan techniczny rowerów. W trzecim sezonie stan rowerów się poprawił, ale radomianie stracili zaufanie do systemu. W efekcie wypożyczeń było o 51 tys. mniej niż w pierwszym sezonie.

Po zakończeniu umowy z operatorem – firmą Nextbike – MOSiR przejął rowery i stacje, a kolejny przetarg ogłosił już tylko na trzyletnią obsługę systemu. Chciał za to zapłacić maksymalnie 1,8 mln zł, ale jedyna oferta złożona przez Nextbike była o ponad 800 tys. zł droższa. MOSiR przetarg unieważnił i do dziś nie ogłosił go ponownie.  

Rowery kolejny sezon spędzają w magazynie

Po przejęciu rowerów MOSiR zlecił ich kompletne serwisowanie, tak by były gotowe na kolejny sezon. Ale rowery od grudnia 2019 r., czyli dokładnie od trzech i pół roku, leżą w magazynie, który ośrodek wynajmuje. Od wczesnej wiosny tego roku w magazynie leży też 25 stacji wraz z osprzętem, m.in. pylonami z panelem wypożyczeń. Przez wiele miesięcy szpeciły przestrzeń publiczną miasta, w końcu zostały zdemontowane.

Ile nas to kosztuje? – pytam Roberta Dębickiego, dyrektora zarządzającego w MOSiR-ze.

– Od początku składowania rowerów płacimy za wynajęcie magazynu 1,8 tys. zł miesięcznie – odpowiada. Rowery są składowane już przez 42 miesiące, co daje kwotę 756 tys. zł.

Systemy wypożyczeń są dziś oparte na zupełnie innych zasadach. Rowery są wyposażone w nadajnik GPS, nie ma stacji, jednoślad można pozostawić w niemal dowolnym miejscu (niektóre miasta tę kwestię regulują). W wielu miastach część rowerów ma wspomaganie elektryczne. Dębicki nie chce odpowiedzieć na pytanie, czy w sytuacji gdy technologie wypożyczeń idą naprzód, a nie ma realnej perspektywy ponownego uruchomienia wypożyczalni w mieście, jest sens trzymać rowery w magazynie.

– Dziś nie stać nas na uruchomienie systemu z budżetu MOSiR-u. To pytanie do prezydenta i skarbnika, czy dysponują takimi pieniędzmi. Odpowiedź jest do przewidzenia – mówi Dębicki. – Zgadzam się, że gdybyśmy chcieli uruchomić system ponownie, opierając się na rowerach, które mamy, musiałyby one przejść modernizację. Przynajmniej mieć założony system GPS.

Rower miejski to dodatek, nie priorytet

O sens magazynowania rowerów pytam też wiceprezydenta Mateusza Tyczyńskiego. Może lepiej je sprzedać? Może długoterminowo bezpłatnie wypożyczyć radomianom, których na rower nie stać?

– Poczekałbym z decyzją do jesieni. Mam nadzieję, że po wyborach będą rządzić ci, który nie uważają samorządów za wrogów i będą się sprawiedliwie dzielić podatkami. Wtedy będziemy mogli powiedzieć, czy na powrót systemu roweru miejskiego nas stać – mówi Mateusz Tyczyński. – Rower miejski to fantastyczny dodatek: prozdrowotny, proekologiczny, ale nie może być priorytetem, gdy liczymy każdą złotówkę, by wypłacić pensje nauczycielom.

Mateusz Tyczyński dodaje, że jeśli nie nadejdzie widoczna perspektywa poprawy finansów miasta, to kwestię Radomskiego Roweru Miejskiego będzie trzeba ostatecznie zamknąć.

Źódło: Katarzyna Ludwińska, Gazeta Wyborcza Radom