Stare torowisko na Mazowieckiego to zmora rowerzystów. Jest nadzieja, że z pomocą policji uda się je zlikwidować.
Rowerzyści od dawna apelują do MZDiK o usunięcie torów przebiegających przez ulicę Mazowieckiego, bo często dochodzi tam do wywrotek. Drogowcy odpowiadają, że nic się zrobić nie da. Może problem uda się jednak rozwiązać, bo do akcji wkroczyła policja.
Chodzi o tory przecinające pod skosem ulicę Mazowieckiego (dawna Domagalskiego), w pobliżu skrzyżowania z ulicą Graniczną. O ich demontaż od lat zabiega Bractwo Rowerowe, bowiem tory okazały się pułapką dla rowerzystów. - Kąt najazdu rowerem powoduje wywrotki. Było kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt tego typu zdarzeń. Często kończą się poważnymi obrażeniami, bo to tak naprawdę starcie ze stalą i asfaltem - mówi Sebastian Pawłowski z Bractwa Rowerowego.
Tory sobie leżą, rowerzyści też
Pod postem Bractwa na Facebooku z 2020 roku wpisało się prawie 60 osób. Opisywały obrażenia, jakie odniosły po upadku przy torowisku.
"Delikatnie po opadach deszczu było. Przednie koło złapało szparę między szyną kolejową a betonem. Poleciałem jak złoto. Rozwalone kolano i łokieć. (...) Tyle lat. Odkąd nie pamiętam ten tor tam był. Najwyższy czas zrobić z tym porządek! Żadna lokomotywa spalinowa tamtędy nie jeździ od 30 lat" - pisał jeden z internautów. "Kiedyś zjeżdżałem w stronę tunelu i przejeżdżając przez tę bocznice zaklinowało mi się w niej przednie koło. Wystrzeliło mnie przez kierownice i pojechałem po mokrej jezdni plecami zdzierając sobie nieco skóry" - opisywał inny.
Bractwo na własną rękę sprawdziło, że torowisko nie istnieje w rejestrze czynnych bocznic kolejowych, a tory, które kiedyś prowadziły do zakładów drzewnych, pozostały już tylko na odcinku jezdni i chodnikach. Zdjęcie torów powinno być zatem tylko formalnością. Ale nie jest. Miejski Zarząd Dróg i Komunikacji, adresat wniosku Bractwa Rowerowego, odpowiada, że sprawa jest skomplikowana. Bowiem nie można ustalić właściciela torowiska i działki. Trudno zatem, co podkreśla MZDiK, decydować o cudzej własności.
Policja: To miejsce niebezpieczne, prosimy o zdjęcie torów
Rowerzyści jednak nie odpuszczają. O pomoc poprosili radnych, którzy w tej sprawie złożyli już cztery interpelacje, a teraz także policję. Efektem jest pismo naczelnika wydziału ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Radomiu, kom. Mirosława Kusztala, do Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji, w którym zwraca się on o usunięcie nieczynnego torowiska. Jak uzasadnia, usunięcie torów w pasie drogowym "podniesie poziom bezpieczeństwa w ruchu drogowym".
Jak przekonuje Marek Ziółkowski z Miejskiego Zarządu Dróg i komunikacji, sprawa torów nie została odłożona ad acta. - Pod koniec czerwca wysłaliśmy pismo do firmy, która obecnie działa w dawnych budynkach zakładów drzewnych, z prośbą o informację w kwestii własności bocznicy. Czekamy wciąż na odpowiedź. Od niej będą uzależnione kolejne decyzje - informuje.
Zakłada, że jeżeli firma odetnie się od sprawy torów, będzie można je usunąć. - Przy czym myślę, że zdjęcie torowiska i położenie nowego asfaltu na tym odcinku będzie lepszym rozwiązaniem niż przykrycie torów warstwą asfaltu. Przy tym drugim rozwiązaniu bowiem pojawi się problem z wysokością studzienek kanalizacyjnych. Ale ostatecznie wybór rozwiązania będzie zależał od finansów - podsumowuje Marek Ziółkowski.
Źródło: Małgorzata Rusek, Gazeta Wyborcza Radom