Zakończyła się umowa z firmą Nextbike, operatorem Radomskiego Roweru Miejskiego. MOSiR będzie teraz szukać nowego. Ale po trzech latach działania systemu czas na jego ocenę i decyzję, czy w ogóle warto tę działalność kontynuować.
„W pierwszym roku bardzo często korzystałem z roweru miejskiego, w drugim już było więcej usterek, ale ten rok był tragiczny. Wiele stacji było zepsutych, trudno było rower wypiąć, a potem zwrócić. By zadzwonić na infolinię trzeba podać kilkucyfrowy kod, a potem czekać na zgłoszenie operatora. A przecież nie zawsze jest czas na to, by stać przy rowerze kilka czy kilkanaście minut”.
„Notorycznie były awarie na stacji u zbiegu Wernera i Malczewskiego. Często trudno było wypożyczyć rower na placu Konstytucji 3 Maja”.
„Zdarzało się, że wypożyczałam rower, który nie był sprawny. Chyboczące się siodełko to najmniejszy problem. Kiedyś gdy skręciłam nie mogłam potem wyprostować kierownicy. Omal nie spadłam z roweru, w biegu zeskakiwałam z siodełka”.
„Miałam w tym roku kilka przypadków, że wypożyczyłam rower, a na stacji końcowej okazywało się, że nie mam tego wypożyczenia w aplikacji. Nie mogłam skorzystać z kodu, by zabezpieczyć rower zamkiem, bo akurat na stacji nie było wolnych miejsc. Kiedyś akurat podjechał wóz techniczny i sympatyczny młody człowiek pomógł mi zwrócić rower. Okazało się przy tym, że według jego aplikacji ten pojazd nie jest wypożyczony, ale nadal stoi na stacji, z której przyjechałam. Istny galimatias”.
To kilka opinii, jakie na zakończenie sezonu zebraliśmy wśród użytkowników Radomskiego Roweru Miejskiego.
Wypożyczeń coraz mniej
Stan rowerów i stacji wpływa na liczbę wypożyczeń. Jak poinformował nas Nextbike, w systemie Radomskiego Roweru Miejskiego zarejestrowanych jest 21 tys. użytkowników. W tym roku wypożyczeń było ponad 82 tys., w poprzednim sezonie 105 tys., a w 2017 r. – 133 tys.
23 rowery zaginęły, odnotowano 1010 uszkodzeń. Nextbike zaznacza, że przy ponad 300 wypożyczeniach w sezonie na rower usterki są naturalne, w poprzednim roku ich liczba była podobna, a zniszczenia nie są częstsze niż w innych miastach.
Umowa z Nextbike właśnie się skończyła. Wiele uwag do działania systemu przez te trzy lata ma Sebastian Pawłowski, kanclerz Bractwa Rowerowego.
– Już podczas konsultacji w roku 2015 Bractwo Rowerowe złożyło uwagę, że dla miasta wielkości Radomia minimalna liczba stacji powinna wynosić 40, a same stacje powinny być rozlokowane w odległości ok. 300 m dojścia pieszego. Dzięki czemu rower publiczny będzie atrakcyjny i da się nim dojechać do większości głównych celów podróży – mówi. – Niestety mamy ich tylko 27 oraz 275 rowerów. Szumne zapowiedzi, mówiące o tym, że kolejne stacje ustawią spółki miejskie, że oprócz dwóch uda się pozyskać kolejnych partnerów prywatnych spełzły na niczym. Jeśli dodamy do tego, że przez zapisy w umowie nie ma praktycznie możliwości egzekwowania kar za brak sprawnych rowerów oraz tylko jedno osiedle połączone bezpieczną infrastrukturą rowerową z centrum, to nie ma co się dziwić, że mamy jeden ze słabszych wskaźników liczby wypożyczeń 1 roweru w ciągu doby w Polsce.
Pawłowski przypomina, że w czasie, gdy z roku na rok RRM wypożycza coraz mniej użytkowników, systemy w innych miastach odnotowały spektakularne wzrosty.
– W mojej ocenie Radomski Rower Miejski został pozostawiony sam sobie, a brak zainteresowania można ocenić również po stagnacji na Facebooku roweru miejskiego – mówi. – Przykładowo o tym, że stacja na ul. Jana Pawła II zostanie przeniesiona w inne miejsce nie informuje profil MOSiR-u czy Radomskiego Roweru Miejskiego, a Bractwa Rowerowego. Podobnie jak o tym, że w związku z długim weekendem zamknięcie sezonu 2019 będzie nie 2 listopada a 3. Przypomnę również, że to nasze stowarzyszenie zareagowało na wiadomość od użytkownika o porzuconym rowerze w ruinach w pobliżu Archiwum Państwowego. Operator, mimo przyjętego zgłoszenia, przez kilka dni nie reagował. To my wyciągnęliśmy go z krzaków i dostarczyliśmy do redakcji „Wyborczej”.
Nowy przetarg, stare rowery
Inaczej współpracę z Nextbike i działanie systemu ocenia Grzegorz Janduła, prezes MOSiR-u. – Współpraca z zewnętrznym operatorem wymagała dotarcia się. A personalne zmiany wewnątrz firmy Nextbike mogły również mieć wpływ na poszukiwanie porozumienia w dynamicznie pojawiających się nowych kwestiach – zaznacza. – Nie wszyscy użytkownicy szanowali także jednoślady. Doświadczyliśmy tego w poprzednim roku. Radomianie zgłaszali miejsce porzuconych rowerów i dzięki tym interwencjom i reakcji miejskich służb, w 2019 r. takie przypadki były marginalne. W trzecim roku funkcjonowania zdecydowaliśmy się także na jeszcze częstszy monitoring stanu technicznego rowerów, za który odpowiedzialni byli wyznaczeni pracownicy MOSIR-u. Przyniosło to wiele wniosków, które mam nadzieję pozwolą wyeliminować niedogodności w kolejnych latach funkcjonowania.
Wkrótce MOSiR powinien ogłosić przetarg na obsługę systemu w kolejnych trzech latach, ale jak zaznacza Grzegorz Janduła, MOSiR nie zamówi nowych rowerów i stacji, a jedynie usługę obsługi systemu. Bo zgodnie z umową z Nextbike po trzech latach rowery przeszły na własność miasta. Rozpoczął się właśnie ich przegląd techniczny, w zimie będą serwisowane.
– Zostają stare i zużyte rowery oraz stare stacje, które z powodu słabego kontrastu na wyświetlaczach, uniemożliwiają wypożyczenie jednośladów w słoneczne dni – komentuje Pawłowski. – Słynna nowojorska urzędniczka Janette Sadik-Khan zwykła mawiać: „Jeśli myślicie o rowerach miejskich, to albo idźcie na całość, albo zrezygnujcie”. Jako stowarzyszenie stoimy na stanowisku, że jeśli Radomski Rower Miejski ma być prowadzony jak dotychczas, bez dodania co najmniej 20 nowych stacji, bez wnikliwej kontroli wykonywania umowy, bez egzekucji kar za niesprawne jednoślady, to należy z niego zrezygnować.
Rower przeciw zmianom klimatu
Dodaje, że pieniądze, których miasto nie wyda na RRM, można wykorzystać lepiej.
– Wobec narastającego natężenia ruchu, pogorszenia bezpieczeństwa ruchu drogowego, ale również wyzwań związanych ze zmianami klimatu musimy zmienić podejście do transportu. Zaoszczędzony 1 mln zł rocznie przez trzy lata pozwoli na budowę około 4 km dróg dla rowerów, które realnie poprawią sytuację rowerzystów. Jako pierwsza powinna zostać uzupełniona sieć główna – wzdłuż ulicy Chrobrego, Przytyckiej oraz 11 Listopada. Oczywiście równocześnie powinny zostać pozyskane fundusze na budowę następnych połączeń z Południa czy Gołębiowa. Po 3-, 4-letniej przerwie, z praktycznie pełną siecią tras rowerowych możemy wrócić do pomysłu ponownego uruchomienia rowerów publicznych w naszym mieście – uważa.
Janduła: – Odnoszę wrażenie, że możliwość korzystania z RRM w pierwszych latach funkcjonowania systemu, a także rosnąca świadomość radomian o rowerze, jako ekologicznym środku transportu, zmotywowała również wiele osób do zakupu prywatnego sprzętu. Mam poczucie, że w Radomiu z roku na rok liczba rowerzystów znacznie wzrasta, co bezwzględnie cieszy. I jeżeli system ma nadal uzupełniać komunikację miejską w Radomiu, zachęcać kolejnych radomian do korzystania z jednośladów, a przez to skutkować mniejszą emisją spalin do powietrza, uważam, że jest potrzebny.
Źródło: Magdalena Ciepielak, Katarzyna Ludwińska, Gazeta Wyborcza Radom