English Fran�ais Deutsch Espanol Italiano Russkij

Radom - Bardzice - Ruda

Artykuł z tygodnika '7 dni' 29 VIII 2005

Wybieramy się do Orońska nieco okrężną drogą - przez Bardzice i Rudę Wielką. Wycieczkę można oczywiście odbyć w części - wracając do Radomia z Bardzic, Dąbrówki albo Rudy.

Załóżmy, że jesteśmy przy stacji kolejowej. Ale nie przy dworcu, lecz po drugiej stronie torów, gdzie biegnie ulica Domagalskiego. Kiedyś ulica ta nazywała się Dolną, co miało głęboki sens, zważywszy że na Glinicach, odpowiednio wyżej, jest ulica Górna, zaś na pośredniej wysokości - średnia. Bezmyślne zmienianie historycznych nazw trudno ocenić inaczej, jak - właśnie - niżej niż średnio.

Patrząc od tunelu dworcowego udajemy się w prawo. Przejeżdżamy ponad aleją Grzecznarowskiego. Po prawej stronie, za torami zaczynają się budynki Fabryki Broni. Przed stacją paliw odbijamy w lewo. Zaniedbane zadrzewienie po lewej stronie znane jest mieszkańcom Ustronia jako Sadek. Osiągamy ulicę Młodzianowską i zabudowania Młodzianowa. Po prawej stronie stare zakłady przemysłowe. Zwraca uwagę budynek Radwentu z wysoką wieżą. Na rozstaju przy kapliczce odchodzi w prawo skos ulica Wiejska. My jedziemy dalej ulicą Młodzianowską, co technicznie wygląda jak skręt w lewo. Za chwilę po prawej stronie mijamy dawny kościółek świętego Józefa - przebudowaną halę fabryczną, a potem nowy kościół Królowej Apostołów. Podążamy cały czas prosto. Bloki po lewej stronie to Prędocinek. Jeszcze kościół świętego Alberta i docieramy do przystanku końcowego kilku linii autobusowych. Od dworca przejechaliśmy trzy kilometry. Skręcamy w prawo - w ulicę Witkacego. Niebawem zaczyna się zjazd do doliny Potoku Malczowskiego. Po lewej stronie mijamy obszar dawnego toru wyścigów konnych - od niego pochodzi nazwa ulicy Wyścigowej.


Wyświetl większą mapę

Na dole Staw Malczowski. Dalej podjazd. Kończą się zabudowania i teren robi się płaski. Po obu stronach drogi widzimy wyrobiska kopalni piasku. Po prawej niewielka podłużna hałda. Wchodzimy na nią, bo to dobry punkt widokowy. Ponad zabudową Malczowa, skąd wyjechaliśmy, widać kościół na Glinicach - przedwojenny, neobarokowy, projektu Stefana Szyllera. Przyjmijmy, że kościół jest na godzinie dwunastej. Na pierwszej - czerwona wieża z metalowym strzelistym hełmem to kościół świętego Stefana na Idalinie, stylizowany na romańską bazylikę. Dalej w prawo, na godzinie drugiej czerwony kościół świętego Pawła, sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej - na Janiszpolu. Z kolei na lewo od kościoła na Glinicach - wieżowce Ustronia i Młodzianowa. Ponad Ustroniem wyłaniają się wieże Katedry - mają one po 72 metry, są zatem dwukrotnie wyższe od 10-piętrowych bloków. Natomiast znad wieżowców Młodzianowa - na godzinie 11 - wystają maszty radiostacji na Wacynie. Na godzinie 9-10 - bloki na Południu. Wreszcie około godziny 9, już ponad wyrobiskiem, widać komin ciepłowni na Potkanowie.

Jadąc dalej, po lewej stronie mijamy czynny zakład górniczy. Tradycje górnicze ziemi radomskiej są bardzo bogate - godne odrębnego artykułu, który ukaże się w stosownym czasie. Podążamy cały czas prosto drogą asfaltową. Tak mijamy skrzyżowania w Sołtykowie i Gębarzowie. Z dala dostrzegamy po lewej stronie modrzewiowy las z drewnianymi budowlami. To Bardzice. Od dworca pokonaliśmy 9 kilometrów. Droga do kościoła odchodzi w lewo. Przekraczamy drewnianą bramę, której wygląd nie pozostawia wątpliwości, iż jesteśmy w miejscu szczególnym. Drewniana świątynia w lesie, otoczona mnóstwem różnego rodzaju kapliczek - niczym galeria rzeźby...

Wyjeżdżamy z kościoła i udajemy się dalej drogą na południe. Na skrzyżowaniu prosto. Z prawej w oddali dostrzegamy wzgórze kościelne w Kowali z wieżą przekaźnikową. Wzniesienie przed nami, też po prawej, zapowiada Bukowiec. Nazwa to bardzo znacząca. W okolicach Radomia przebiega granica karpackiego zasięgu buka. Buki rosną jeszcze w południowej części Puszczy Kozienickiej; dalej na północ gatunek ten już nie występuje. Podbudowani tą wiadomością przejeżdżamy przez Bukowiec. Dziesięć metrów za tablicą oznaczającą koniec wsi odchodzi droga polna w prawo skos. Tą drogą podążamy - cały czas prosto - do Dąbrówki. Droga jest miejscami wyboista, miejscami piaszczysta - ale to tylko dwa kilometry. Wzniesienie mijane po prawej stronie obfituje w krzemienie - niegdyś cenny surowiec do wyrobu narzędzi. W swoim czasie obszar między Radomiem a Ostrowcem był zagłębiem wydobycia tego surowca o znaczeniu - jak dziś byśmy rzekli - europejskim.

Jedziemy skrajem lasu, potem krótko przez las, północnym stokiem kolejnego wzniesienia. Za lasem kilkadziesiąt metrów trudno przejezdne ze względu na piach. Jednak zaraz zaczyna się asfalt. Osiągamy skrzyżowanie w Dąbrówce. Dąbrówka zwana jest Warszawską, choć z Warszawą nie ma nic wspólnego. W XVI wieku właścicielem wsi był niejaki Jakub Warsch. Stąd wcześniej znana była ona jako Dąbrówka Warsz - i ktoś chyba wziął to za skrót...

Skręcając na skrzyżowaniu w prawo można wrócić do Radomia przez Mazowszany. Nazwa tej wsi pochodzi od osadników z Mazowsza, prawdopodobnie jeńców wojennych. Historyczna granica między Małopolską, do której należała ziemia radomska, a Mazowszem - przebiega ponad trzydzieści kilometrów na północ stąd.

Przecinając skrzyżowanie udajemy się w kierunku Rudy Wielkiej. Za nami już 15 kilometrów. Po prawej stronie zobaczymy znowu wzgórze w Kowali, a jeszcze dalej w prawo - komin ciepłowni na Potkanowie. Po dwu kilometrach od skrzyżowania droga kończy się w Rudzie Wielkiej. W prawo można stąd jechać do Kowali i Radomia. My podążamy w lewo. Na nawsiu - to jest w środku wsi - skręcamy w prawo. Mijamy staw i kościół. Przekraczamy przejazd kolejowy na linii do Skarżyska. Jeszcze kilometr zabudowy a potem droga wcina się w zalesioną wydmę. W tym miejscu warto zboczyć ze szlaku - w obie strony.

W lewo odchodzi asfaltowa droga. Po chwili skręca ona znów w lewo, by wejść w zabudowania Tomaszowa. My udajemy się tu piaszczystą drogą prosto wzdłuż podnóża wydmy. Spoglądamy w lewo ponad polami. W oddali zobaczymy wielki komin drugiej cementowni w Wierzbicy, której budowa nigdy nie została ukończona. Na prawo od komina wyłaniają się Góry świętokrzyskie. Przy dobrej pogodzie można zauważyć, iż widoczne są dwa pasma - jedno nad drugim. Jeszcze dalej w prawo góry zasłania niedaleki las, kryjący miejsce o znaczeniu wyjątkowym dla dziejów cywilizacji na ziemiach polskich. To Wyrzuty - wydma, na której znaleziono krzemienne narzędzia liczące sobie ćwierć miliona lat. Krzemienie - takie jak pod Bukowcem - wydobywano w pobliżu. Na krzemieniach miejscowe górnictwo się nie skończyło. Jak wskazuje nazwa Rudy Wielkiej i Małej - pozyskiwano tutaj rudy żelaza. Natomiast w odległości czterech kilometrów na południe znajdują się wielkie kamieniołomy wapienia - używanego do wyrobu cementu.

Wróciwszy do głównej drogi, za kapliczką odnajdziemy ścieżkę idącą w prawo skos na wydmę. Na górze znajduje się cmentarz wojskowy z czasów I wojny światowej. Założony został przez bardzo skrupulatną w tym względzie administrację Armii Państw Centralnych. Cmentarz zdobi rotunda pamiątkowa z szydłowieckiego piaskowca - prawdopodobnie jedyna tego rodzaju w Polsce. Swoją architekturą nawiązuje do sławnego mauzoleum cesarza Teodoryka we włoskiej Rawennie.

Schodzimy z wydmy do drogi. Jadąc dalej prosto po trzech kilometrach staniemy na skrzyżowaniu w Orońsku. Przecinamy je i nie dojeżdżając do kościoła skręcamy w lewo - stosowna tablica wskazuje drogę do Centrum Rzeźby Polskiej. Licząc wraz z bocznymi wypadami - przejechaliśmy 27 kilometrów.

ŁUKASZ ZABOROWSKI


Do kościoła w Bardzicach prowadzi drewniana brama

Wszelakiego rodzaju kapliczki przy kościele w Bardzicach

Fronton kościoła w Bardzicach.

Za Józefowem

Rotunda na cmentarzu koło Rudy Wielkiej

Nagrobek kapitana c.k. armii




| bractwo | wyprawy bractwa | turystyka | przyjazne miejsca | szprychy i linki | kontakt | powrót do strony głównej |