Français English Deutsch Italiano Espanol Russkij

Artykuły z tygodnika "7 dni"

"Radiostacja" 17 II 2006

KORONA RADOMIA

Cztery maszty radiostacji na Wacynie są istotnym składnikiem krajobrazu Radomia. Ustawione na wzniesieniu, nocą oświetlone, widoczne są z wielu miejsc – ze zjazdu do tunelu w alei Grzecznarowskiego, z alei Szarych Szeregów, znad zalewu na Borkach... Stanowią ciekawą dominantę wieńcząc zabudowę miasta niczym korona. Są znakiem, po którym poznają Radom podróżujący drogą E77.

Radiostację założono w roku 1929. Za II Rzeczypospolitej nadawano stąd program Polskiego Radia za granicę, utrzymywano także łączność ze statkami dalekomorskimi. W PRL radiostacji na Wacynie przypadło niezmiernie odpowiedzialne zadanie obrony władzy ludu pracującego miast i wsi przed zachodnim iperializmem. Obrona polegała na zagłuszaniu Radia Wolna Europa. Był to zatem obiekt strategiczny. Nie wolno było go fotografować. Oczywiście nie wolno też było poruszać się po jego terenie.

Kilkadziesiąt lat wyłączenia obszaru radiostacji z użytkowania rolnego sprawiło, że powstał tam urozmaicony ekosystem. Są i leśne zagajniki, i dzikie łąki, i miejsca podmokłe, i niewielki potoczek. Możemy zobaczyć poszczególne stadia zjawiska sukcesji wtórnej – to jest naturalnego wkraczania roślinności leśnej w miejsca niegdyś wylesione. Wśród zróżnicowanej roślinności spotkamy ciekawe gatunki zwierząt. Pachnica, kokoszka wodna, modraszek telejus – te nazwy może niewiele mówią laikowi, ale przecież to właśnie świadczy o bogactwie fauny. Z większej zwierzyny przebywają tam stale sarny. Obszar nie jest zresztą dokładnie przebadany. Być może kryje jeszcze przyrodnicze niespodzianki.

W występowaniu saren, kokoszek i modraszków nie byłoby jeszcze nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że pojawiają się one w odległości zaledwie dwóch kilometrów – to jest 20 minut spaceru – od centrum miasta. W tym świetle nawet sarna – to brzmi dumnie. Mamy do czynienia z wyjątkową wartością: obszar dzikiej przyrody w pobliżu śródmieścia dużego miasta. Nie każde miasto w Polsce może się taką atrakcją poszczycić.

POMYSŁY RADNYCH I INNE CHOROBY

Chciałoby się rzec – to wspaniale! Tymczasem okazuje się, że owej zielonej oazie grozi zagłada. Obecnie wykorzystywane są tylko dwa maszty, pozostałe mogą zostać rozebrane. Możliwość zachowania całego zespołu – jako historycznej pamiątki – nie jest chyba rozważana. A szkoda. Tym bardziej, że słyszy się już propozycje, by po rozbiórce masztów podzielić teren na działki budowlane i sprzedać.

By było to możliwe, rada miejska musi wcześniej podjąć uchwałę o zmianie planu miejscowego. Taka zmiana przeznaczenia działki skutkuje oczywiście gwałtownym wzrostem jej ceny. Można by sądzić, że rajcy wpadli na pomysł zasilenia budżetu miasta. To jednak wniosek błędny – przecież teren nie jest własnością miasta, lecz Telekomunikacji Polskiej. Zatem ewentualne przekwalifikowanie gruntów będzie tylko drogim podarunkiem dla Telekomunikacji. Natomiast miasto straci cenny przyrodniczo obszar. Kto zatem ma w tym interes? Może trzeba zapytać w urzędzie antykorupcyjnym? A może któryś z radnych upatrzył tam sobie miejsce na swoją wielko-pańsko-wysoko-rajcowską posiadłość? Swoją drogą to dziwne. Kiedy gdzieś ma stanąć wieża z choćby małym nadajnikiem, natychmiast zaczynają się protesty okolicznych mieszkańców. Bo promieniowanie powoduje raka, defekt mózgu i nie wiadomo jakie jeszcze paskudztwa. Obawy są na pewno w jakimś stopniu słuszne, ale wydaje się, że ludzie nierzadko protestują z czystej przekory; albo żeby wyłudzić odszkodowanie. A tutaj mamy sytuację odwrotną. Przecież dwa maszty nadal będą wykorzystywane. Znajdują się na nich nadajniki większej mocy niż na jakichś podrzędnych wieżach. I mimo to ktoś chce tam wepchnąć zabudowę mieszkaniową. Zapewne też znaleźliby się chętni, żeby tam zamieszkać. Może i ci sami, którzy w innej sytuacji straszyliby rakiem i defektem mózgu. Czyżby to także z czystej przekory?

UNIWERSYTET I OGRÓD BOTANICZNY

Miejska Pracownia Urbanistyczna już od dawna wnioskuje o uznanie terenu radiostacji za użytek ekologiczny. Od dawna bezskutecznie. Zupełnie jakby w Radomiu roiło się od cennych przyrodniczo obszarów i wielce oświeceni rajcy naszego miasta obawiali się, że wkrótce może zabraknąć terenów budowlanych.

Zaraz za radiostacją znajduje się kolegium UMCS. Miejmy nadzieję, że radomski ośrodek uniwersytecki będzie się rozwijać i w przyszłości będą się tu kształcić również biologowie. Użytek ekologiczny tuż za bramą uczelni jest znakomitym polem do prowadzenia badań. A może część jego obszaru zostanie kiedyś wykorzystana na ogród botaniczny? Byłby to na pewno mocny argument za powołaniem wydziału biologii. Dostępność funduszy unijnych sprzyja obecnie realizacji takich planów. Spełzną one jednak na niczym, jeśli zamiast użytku ekologicznego powstanie jeszcze jedno osiedle.

AGRESJA PRZEDMIEŚĆ

Dotykamy tu szerszego problemu. Przedmieścia polskich miast w zatrważającym tempie ulegają bezplanowej zabudowie. Dzieje się tak również w Radomiu. By przekonać się o skali tego zjawiska, wystarczy wyjechać w dowolnym kierunku za miasto. Peryferia ciągną się kilometrami – również na terenie okolicznych gmin. Skoro mowa tu o Wacynie – przykładem niech będą sąsiednie Bielicha i Milejowice w gminie Zakrzew.

Z punktu widzenia racjonalnej gospodarki przestrzennej zjawisko to jest wysoce szkodliwe. Przedmieścia zajmują obszary, które kiedyś – jako pola uprawne, łąki czy lasy – stanowiły zielone zaplecze miasta. Obecnie, żeby znaleźć dziką przyrodę czy choćby tylko otwartą przestrzeń wiejską, musimy wyjeżdżać z miasta coraz dalej. A po drodze mijamy nowe osiedla domków, poprzetykane hipermarketami i stacjami paliw, upstrzone wielkimi przydrożnymi reklamami. Brzydota, nuda, potworny bałagan przestrzenny. I coraz bardziej zatłoczone drogi – bo przecież mieszkańcy przedmieść codziennie dojeżdżają do miasta samochodami. A nadmierny ruch pojazdów dodatkowo pogarsza warunki życia w śródmieściu i znów skłania ludzi do ucieczki na peryferia...

Niekontrolowany rozrost przedmieść to zjawisko patologiczne. W cywilizowanych krajach europejskich – jak Niemcy czy Szwajcaria – przeciwdziała się temu odpowiednimi środkami prawnymi. Natomiast barbarzyńcy planowania przestrzennego nie znają. W Polsce każdy buduje, gdzie chce i jak chce. I potem jeszcze żąda, żeby miasto doprowadziło mu infrastrukturę...

Bractwo Rowerowe będzie dążyć do tego, by teren radiostacji został uznany za użytek ekologiczny bądź był objęty inną formą ochrony przed zabudową. Wzywamy do współdziałania wszystkich, którym zależy na zachowaniu cennych przyrodniczo obszarów na przedmieściach Radomia.

Łukasz Zaborowski

wszystkie artykuły »

Stojaki na rowery



Znasz miejsce, gdzie warto postawić taki stojak?
Napisz do nas, pomożemy Ci przekonać dyrektora szkoły, banku czy właściciela kawiarni do zainwestowania w takie urządzenie:


Sprawy techniczne, cennik oraz zamówienia:
PPUH CHEMOREMONT sp. z o.o
ul. Tokarska 3
26-600 Radom
tel. 0 693 561 179




| bractwo | pisma | wyprawy bractwa | forum | turystyka | przyjazne miejsca | szprychy i linki | stojaki na rowery | kontakt |
| powrót do strony głównej | dodaj do ulubionych |