Ktoś mi ciągle niszczy buty i rower. Ktoś niszczy drzewa rosnące za moim oknem. Wiem kto, ale nie mogę go za to pociągnąć do odpowiedzialności – bo robi to rzekomo w imię jakichś wyższych celów.
Sól wyłazi z butów w postaci białych wykwitów. Trudno ją zmyć. Po usunięciu wierzchniej warstwy wylezie znowu. Zapastowanie nie jest rozwiązaniem, bo przecież sól zostaje. I skutecznie niszczy skórę, nie mówiąc o materiałach skóropodobnych, które pod jej wpływem potrafią się wręcz rozsypać.
Współczuję zwierzętom. One przecież chodzą boso. A sól jest żrąca. Od chodzenia po niej robią się rany. Podobno właśnie dlatego wymyślono już zimowe buty dla psów. Ale kto założy buty wiewiórkom?
Sól szkodzi przede wszystkim roślinom. Dla drzew niebezpieczne są nawet małe jej dawki. Soli się w zimie, a skutki widoczne będą na liściach przez całe lato. O ile w ogóle pojawią się liście.
Po jednej przejażdżce zasoloną drogą łańcuch rowerowy wygląda jakby był z czołgu, który od czasów wojny przeleżał na dnie jeziora. Trzeba albo co wieczór mozolnie czyścić rower, albo co sezon dołożyć dwieście złotych na nowe zębatki i łańcuch. Od soli niszczą się zresztą nie tylko rowery. Można spotkać się z opinią, że solenie jezdni skraca przeciętny żywot samochodu o kilka lat.
I ten proceder dopuszczany jest pod pozorem zapewniania bezpieczeństwa ruchu. Czy rzeczywiście kiedy na jezdni nie ma śniegu, robi się bezpieczniej? Jest to wątpliwe. Przecież po zaśnieżonej drodze jeździ się wolniej. A przy małej prędkości ewentualne zderzenie nie jest groźne. Topienie śniegu jako sposób na zwiększanie bezpieczeństwa byłoby celowe, o ile kierujący jeździliby po mokrej jezdni tak wolno jak po zaśnieżonej. Tak jednak nie jest. Im lepsze warunki, tym ryzykowniej ludzie prowadzą. Czyli bezpieczniej wcale się nie robi – a wręcz przeciwnie. Można dyskutować, czy powinno się sypać solą, jednak usprawiedliwianie tego względami bezpieczeństwa jest chyba nadużyciem.
W rzeczywistości sól na jezdni służy jedynie przyspieszeniu ruchu samochodów. Nie – umożliwieniu, lecz właśnie – przyspieszeniu. By ruch był możliwy, wystarczy odgarnięcie śniegu; nie potrzeba go topić. Tu jednak znowu wygoda niektórych jest stawiana ponad wszystkie inne względy. Bez znaczenia są buty pieszych, łańcuchy rowerzystów, łapy psów i liście drzew. Przecież najważniejsze, żeby po mieście dobrze się jeździło samochodem…
Znasz miejsce, gdzie warto postawić taki stojak?
Napisz do nas, pomożemy Ci przekonać dyrektora szkoły, banku czy właściciela kawiarni do zainwestowania w takie urządzenie:
Sprawy techniczne, cennik oraz zamówienia:
PPUH CHEMOREMONT sp. z o.o
ul. Tokarska 3
26-600 Radom
tel. 0 693 561 179